Robert, nadal jedzie sam. Przeprawa przez góry w deszczu, błocie, pełen off, udało mu się przejechać 70 km, z planowanych 200, średnia prędkość 10 na godzinę. Zdarzyła się też pierwsza gleba, ale na szczęście nie groźna. Dziś Robert śpi w górach, potwornie wieje i pada.
Jeszcze jedno info, cytuję :" I jeszcze wiozę dywan. " Na ch... mu ten dywan


Może się zatrudnił jako tragarz i teraz będzie dywany rozwoził

. Myślę, że wszystko się wyjaśni.
Pozdrowienia od Roberta dla wszystkich.