Ja na wstępie chciałbym podziękować chłopakom spotkanym na granicy od TRX-a, za offa w wersji hardkor na "dzień dobry"

. Jeśli dobrze pamiętam odcinek chyba 15 km, robilismy 6 godzin.Jednocześnie chciałbym podziękować chłopakom w pomarańczowych kombinezonach przeciwdeszczowych z "kaczuchą" na plecach oraz Łukaszowi za wszelką pomoc w przeżyciu i przejechaniu tego gnoju



, bez Was

.
Podziękowania dla Damiana (jeśli pomyliłem imiona-sorki) od XR-ki, który poratował mnie rano klamką sprzęgła

W myśl hasła "nie ma litości" - uważam plan wykonany w 100%

, na koniec miałem takie skurcze, że nie wiedziałem już co mnie bardziej boli.
P.s Łukasz77, daj znać człowieku, gdzie Ty w końcu pojechałeś jak już wytrzeźwiałeś i czy jesteś cały

Chyba że jakaś "nitka" się za Tobą ciągnie