Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03.08.2011, 02:01   #27
rambo
 
rambo's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2005
Miasto: Wrocław
Posty: 7,442
Motocykl: Nie mam już Afryki
rambo jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 2 dni 2 godz 39 min 26 s
Domyślnie

Dzień 11.

Plan na dziś:
Odwiedzić Lado w robocie, czyli w komendzie policji w Sagarejo.
Kupić zielone wino w Manavi.
Zobaczyć skalne miasto Davidgaredja.
W Varadero tylna opona złapała jakiegoś guza - wymienić w Tibilisi.
Po zmroku wjazd pod wierze telewizyjną w Tibilisi.
Zimne piwo i kebap koniecznie !


Kolejny piękny słoneczny dzień.
Wypiliśmy wczoraj wieczorem około 15 litrów wina na 7 osób, wiec wyglądamy średnio i tak tez się czujemy ale dajemy radę.
Płacimy za pobyt i ruszamy w drogę.
Jedziemy do Sagarejo, gdzie mamy nadzieje uda się namierzyć Lado, bo to ma być niespodzianka
Po drodze miedzy Sighnagi a Sagarejo jest małe miasteczko Manavi, słynące z produkcji zielonego wina.
Rośnie tu jakiś bardzo rzadki szczep winogron z którego się je robi. Słyszeliśmy że dobre i mamy zamiar kupić ile się da.
Wjeżdżamy do Manavi, pytamy się o maladoje wino ale ludzie się tylko dziwnie na nas patrzą.
Ad kuda wi itd.
W końcu znalazł się gość, mówi że ma i że przyniesie.
Przyniósł dwa litry i litr czaczy
To dla Was Paliaki, mówi..
Spasiba drug, dawaj sprabujem..
No dobre ale takie samo jak wcześniej piliśmy..
No pal sześć dziękujemy za hojność, gest i trunki i jedziemy dalej.
Gość pyta gdzie jedziemy..
My, że do Sagarajo..
No to prosto cały czas i pierwsza w lewo..
Spojrzałem w garmina i widzę że droga do Sagarejo prosto i w prawo..
No OK, facet wie lepiej.
Paka i jedziemy.


To jest koniec tej drogi pierwszej w lewo.. Dalej już tylko jakieś urwisko i jakieś krzaki.
Podjechał Roger i pomógł podnieść maszynę. Sam nie dawałem rady.
_MG_9854.jpg




W końcu się z tego wygrzebaliśmy, udało się nawet znaleźć jakieś bardziej ubite drogi przez pola.
Wyjechaliśmy w końcu na asfalt, ale dalej nie mamy tego zielonego wina co nam Gruzini naopowiadali że takie dobre.
Na końcu głównej drogi coś sprzedawali przy drodze. Zatrzymuje się pytam, a to olej do silnika
A wina zielonego nie macie..? Pytam dużą grupę, stoi tam z 10 chopa..
Jeden mówi że ma, że przyniesie i ile tego chcemy. Znowu nie wiadomo co. Mówię, dawaj 3 litry na razie papróbujem.
Gość wraca za 10min i daje mi dwie butelki. 2L i 1L. Otwieram mniejszą, wącham, smakuje. To jest chyba to czego szukamy od rana
Płace 6 lari, pakuje do plecaka i jedziemy dalej.
Zajeżdżamy do Sagarejo, na pierwszym małym rondzie jest jakaś komenda.
Pada hasło że podjedziemy zapytamy. Ale to była chyba komenda drogówki a Lado pracuje w prewencji chyba..
Pytamy się o Lado. Opowiadamy że ma subaru legacy, żonę Nato, że z Signagi.. No nikt nie zna. Jedźcie do tej komendy na górę miasta..
No to jedziemy.
Znajdujemy komendę i Lado. Chyba ktoś do niego od nich zadzwonił bo już prawie wyjechał nam na spotkanie
Wbijamy się do niego do biuro, a to się okazuje że gość chyba komendant tej komendy
Duże biuro, duży plakat Sakaszwilego. Jakieś odznaki, ordery puchary (foty nie dał zrobić)
Pożegnalne wspólne foto i lecimy dalej. Gość zapadł nam głęboko wszystkim w serca swoją osobą.
_MG_9858.jpg





Dżejson zapragnął mieć fote z tym cudem techniki
_MG_9856.jpg





Wyjeżdżamy z pod komendy i kierujemy się w stronę David Gareja.
Jest to dość niezwykle miejsce, a trasa Sagarejo - David Gareja opisywana jako jedna z piękniejszych w Gruzji !
Tym argumentem przekonałem resztę wycieczki, cytując te słowa z przewodnika.
Po zjechaniu z głównej drogi naszym oczom ukazały się piękne stepy. Niczym z bajki !
DSC01813.jpg

DSC01821.jpg

_MG_9859.jpg




David Gareja jest to wybudowany, czy raczej częściowo wydrążony w skale kompleks monastyrów, zalożony jeszcze w VI w.
W jego grotach mieszkają nadal mnisi, przez co spora cześć obiektu jest niedostępna do zwiedzania.
_MG_9861.jpg

DSC01827.jpg




Tuż przed Rustavi, napotykamy francuza, podróżującego po Zakaukaziu rowerem.
Był tak zabawny że dostał od nas puchę polskiej zupy wojskowej.
_MG_9867.jpg


Jest mega gorąco. Lecimy dalej w stronę Tibilisi.
Po drodze przejeżdżamy przez Rustavi.
Przemysłowe miasto, którego fabryki, huty, elektrownie są teraz zupełnie opuszczone, zarastające krzakami i rozpadające się.
Jak po jakiejś zagładzie. Zero żywej duszy. Jak po apokalipsie
rustavi-ruina%2520045.jpg





Nie pamiętam jak się te zwięrzątka nazywają, ale widać na zdjęciu o ile większą od siebie kupę potrafią przetransportować
DSC01826.jpg




Po wjechaniu do Tibilisi, znajdujemy jakiś serwis opon i pytamy o 150/70R17.
Właściciel kramu wsiadł w starą ładę i znikł. Przyjechał po 10 min z dwa leżakami tourance w tym że rozmiarze.
Obie stare ale w dobry stanie i bez guzów. Zakładamy
_MG_9871.jpg



Pamiątkowe zdjęcie z szefem.
_MG_9872.jpg





W miare szybko znaleźliśmy polecany hostel u Iriny. Każdy myślał tylko by jak najszybciej wziąć prysznic.
_MG_9874.jpg





Popijając winko poszliśmy połazić po mieście. Tutaj mamy pięknego misia w cukierni.
Wzięliśmy taksówkę i pojechaliśmy na góre miasta pod wierze telewizyjną
_MG_9876.jpg

DSC01833.jpg

DSC01835.jpg



Widok na stolice niesamowity!
Jakiś Fiński dziennikarz kiedyś po wizycie w Stolicy Gruzji napisał, że po zachodzie słońca gwiazdy wychodzą na niebo właśnie z Tibilisi.
Pewnie miał na myśli, że niebo zlewa się z miastem na horyzoncie. Klasa !
_MG_9882.jpg

_MG_9887.jpg


mavrpa_gruzji_07.jpg

Ostatnio edytowane przez rambo : 12.09.2011 o 03:05
rambo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem