Wybaczcie.. znowu to samo.
W piątek wieczorem wybrałem się raz jeszcze na plateau Emparis, tym razem z namiotem i zamiarem biwakowania.
Pojechałem w miejsce, gdzie poprzednim razem zobaczyłem mały domek. Ostatnim razem wydawało mi się, że można w nim nocować. Okazało się, że jest pozamykany więc z noclegu pod dachem nici..
Rozbiłem "obóz" i wybrałem się na rekonesans, fotografując co ciekawsze widoki w okolicy:
jeszcze więcej narcyzmu:
Położyłem się spać o zmierzchu, myślałem, że jeśli zasnę przed zapadnięciem zmroku to prześpię spokojnie całą noc. Niestety spało się niewygodnie, a panująca wokoło cisza pozwalała na usłyszenie bicia serca. W dodatku nad ranem zrobiło się bardzo zimno.
Poranne widoki zrekompensowały ciężką noc:
Przez przelatujące chmury było tak wilgotno, że nad ranem motor i namiot wyglądał jak po solidnym deszczu.
Co gorsza namiot też wyglądał jak po solidnym deszczu, z zewnątrz i w środku. Mokry śpiwór tłumaczy dlaczego było tak zimno.
Droga w dół:
Wszystkie podniosły głowy kiedy zawołałem: Dolly!
Na koniec mały spacer po miasteczku Besse:
.