Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04.08.2011, 12:48   #676
fundriver
 
fundriver's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: Kraków
Posty: 138
Motocykl: nie mam AT jeszcze
fundriver jest na dystyngowanej drodze
Online: 6 dni 21 godz 31 min 41 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał puszek Zobacz post
Bądź ostrożny w zakładach... Według relacji fundrivera sobotnie odcinki były bardzo trudne nawet dla lekkich motorków..Dojechali na lekko na 24 godzine na nocleg..Mało realne byś sobie tam dał rade w jakimś przewidywalnym czasie. Oczywiście ,ze można moto przenieść w trudnych miejscach..potrzeba tylko kilku ludzi i duzego zaparcia. Ale chyba nie o tym mówiłeś...

Jak pisalem ocena trasy jest zawsze bardzo indywidualna i subiektywna. Każdy patrzy na droge po swojemu. W mojej ocenie trasa była ciezka, ale może dlatego, ze ostatni odcinek, jechaliśmy po ciemku, co stanowi spore utrudnienie, przynajmniej dla mnie. Ciemności na pewno spotęgowały wrazenia !

Podjazdy, zjazdy, kamole, jazda wzdłuż potoku, mocno zarosniatym szlakiem. Trzeba jechac min 20 km/h aby mieć choc odrobine trakcji. W tych warunkach i przy lampce, porównywalnej do lampy naftowej, jaka mam w EXC, naprawde niewiele widac. Jechałem pierwszy (bo miałem GPS’a a nie dlatego ze taki ze mnie gieroj - szczerze mówiąc, wolałbym jechac gdzies dalej w peletonie). Galezie i krzory ladowaly co chwile w moja glowe (az osiągnąłem stan mocnego wq… z tego powodu, co naprawde rzadko mi się na 2oo zdarza). W goglach nie dalo się jechac (już kompletnie nic nie widac), wiec po oczach kilka razy dostalem. Ta chlosta galeziami skutecznie utrudnia koncentrowanie sie na tym po czym jedziesz.

Nizej, tj. na wysokości kol, kolan, butow trafiałem raz po raz na zwalone drzewka, pniaki etc. na które można było się spokojnie nadziac. Raz zreszta to mi się udalo. Wyrwalo mi z buta klamre, nie wiem nawet kiedy.

Innym razem, przejeżdżając przez wyplukany woda row, ktory spostrzeglem, jak juz bylo za pozno, ujechalo mi kolo w prawo, a tam skarpa i gdzies nizej szumi potok (to tak w wyobrazni, bo widac go nie było). Jakby mi ujechalo mocniej – ladowanie gdzies w krzorach kilka metrow nizej.

Jeszcze innym razem – zawahałem się, odpuściłem gaz. Moto się zachwialo, leci na prawo, wystawiam noge, a tam matka ziemia gdzies wyemigrowala. Noga po kolano wpadla mi w dziure. Moto spadlo na mnie. W sumie 120 kg, ale nie mogę się z tej pułapki wydostac. Lukasz podbiega by mi pomoc, wpada po krocze (naprawde nie przesadzam !!) do dziury, malo nogi w udzie nie lamie, laduje na moim kacie. Lezaca na mnie masa wzrasta o jakies 90 kg i chce mi wyłamać w kolanie noge. Na szczescie tylko go stłukłem.

Na stromym zjezdzie, rzeczywiście stromy, tzw. V – szlak, chłopaki zjechaly – ja miałem problem. Raz blokade psychiczna ze stromymi zjazdami – musze z tym powalczyc , dwa cos mi moto zaczęło gasnac, a jak EXC zgasnie, lampa naftowa tez przestaje swiecic. O tej porze i w takiej pogodzie w lesie nie widac nic, slownie NIC.

Patrzac z perspektywy, ta jazda to było spore igranie z losem. Naprawde bardzo ciesze się, ze skończyło się jak skończyło, czyli wszyscy bez uszkodzen dotarli na Rivna.

Afryczki nie znam, zrobiłem na niej może 30 km po asfalcie (BTW: b. mile byłem zaskoczony). Może na niej da się to przejechac … Kto wie. Warto jednak, jak piszesz, zdefiniowac co to znaczy "przejechac".

Jest jeszcze i to, ze ta sama trasa raz jest do przejechania spokojnie, innym razem może być absolutnie nieprzejezdna. Wspomne tu b. stara relacje Sambora z Rumunii, gdzie pisal, ze nie mogl Transalpiny przejechac solo, podczas gdy wczesniej, w dobrych warunkach zrobil ja zapakowany na full w 2 osoby.

A chłopaki jak chca – niech się zakładają. Sam jestem bardzo ciekaw zakładu. Ale – badzcie ostrożni, szkoda zdrowia w imie ambicji !
__________________
http://endurak.pl

Ostatnio edytowane przez fundriver : 04.08.2011 o 12:54
fundriver jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem