Widok z hotelu o poranku:


Postanowiliśmy z samego rana

wejść na jakiś szczyt. Od Michaiła dostaliśmy kserówkę mapy. Zatankowaliśmy do butelek lodowatej wody z rzeki, która przepływa za schroniskiem.
I za samego rana w południe ruszyliśmy eksplorować.


Weszliśmy na tę górę:

Jeśli komuś zawsze gorąco, to polecam wycieczkę do takiego strumyka

Chibiny:





Dla spostrzegawczych:





dla spostrzegawczych 2

W dole Kirovsk


Można sobie wygooglać, gdzie to:

Generalnie kamień na kamieniu.

Po lewej u góry widać, jak eksplorowane są Chibiny:
I płaskie szczyty z wysokością około 1100m n.p.m.
Dla ciekawych:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Chibiny
Jeśli dobrze pamiętam, to do schroniska, które widać, jest 8km

Wracaliśmy drogą, patrząc na mapę, krócej będzie skręcić w odnogę…
Skończyło się tym, że szliśmy po terenie bardzo podmokłym, droga zniknęła, trzeba było stawać tuż przy drzewkach/roślinach, żeby nie popłynąć, bo kto chodził, to wie. Chodzenie po bagnach to wciągające zajęcie. Takie drobnostki jak rzeczki, strumyczki, chmary komarów pomijam, nie warto wspominać.
W sumie wyszliśmy o 12, wróciliśmy o 22. Przydały się buty motocyklowe, które nie przemokły
Po pokazaniu na mapie Michaiłowi gdzie byliśmy, skwitował – maładcy