Po pierwszym noclegu w takich okolicznościach przyrody
P3300026-2.jpg
Hotel w następnej miejscówce był odrobinę bardziej afrykański, zwłaszcza łazienka wzbudziła szczerą radość współpodróżników. Wystarczyło trzymać łokcie blisko siebie i już nie było problemów z treningiem do następnej olimpiady zimowej !
IMG_1149.jpg
W El Jebha jakoś nie mogę dospać, biorę aparat i idę pooglądać Afrykę (ale nie motura tylko prawdziwy czarny ląd) bo do tej pory nie widziałem afrykańskiego miasteczka. Przeszedłem przez uśpione ulice licząc że uda mi się w porcie spotkać rybaków wracających z połowów. Port był jednak pusty, cóż, widać że marokańskim "rybakom" nie służy dobra widoczność gdy płyną z połowem do Hiszpanii

Wróciłem do 'centrum', po chwili usłyszałem 'Haj Mejt' i zobaczyłem uśmiechniętego jak zwykle Steava

.
DSC01245.jpg
IMG_1158.jpg
Powłóczyliśmy się razem, ale nie jest prawdą że ukradliśmy komuś z ogródka ozdobne pomarańcze, zwłaszcza że były one gorzkie i nie bardzo nadawały się do jedzenia!
IMG_1151.jpg
Na śniadanie kupne, słodziuteńkie pomarańcze, dżem pomarańczowy i chleb. Ten ostatni nie był pomarańczowy co normalne. Jednak co niezwykłe w Maroku, nie zawierał również piasku ani innych ingrediencji strzelających pod zębami. Pakowanie i szybki wyjazd, bo przecież nie przyjechaliśmy tu dla przyjemności, tylko po to żeby jeździć. Zwłaszcza że Kristos wyjechał wcześnie rano i będzie wstyd jak dojedzie szybciej od nas!

Pierwsze kilometry to przyzwoita droga
DSC01314.jpg
Piękne widoki (tu akurat trochę zasłonięte przez kangura).
DSC01341.jpg
Zaskakujące nazwy stacji benzynowych
IMG_0025.jpg
Niezwykle trudne przeprawy przez zapory z pokonywaniem oporu miejscowych służb mundurowych! (nofotomister, nofoto!)
IMG_0061.jpg
Ale nasza dzielna ekipa, sprostała trudom pierwszego dnia z dala od porcelanowego kibla i gorzkiej herbaty, stawiając czoło bestiom wydającym zatrważające dźwięki wśród tambylców szczerzących zęby niby w gotowości do rozszarpania naszych trucheł!
IMG_1211.jpg