Częstochowa zdobyta.
Można wracać do domu.
Galera stoi w miejscu.
Pieszo. Do Częstochowy. Z Plecakiem.
Panie Boże? Co robimy?
Uśmiecham się sam do siebie. No fakt idzie się ciężko. Ale jest fajnie. Obce cywilizacje. Obcy ludzie. Kupa mrówek i owadów.
Pole Biwakowe Parkingu Jasna Góra. Galera. Trener Szczeciński.
Galera: Plecak jest za ciężki. Trzeba coś wywalić.
TrenerSzczeciński: Masz same niezbędne rzeczy.
Galera: Mogę wywalić spiwór. Półtora kilo.
TrenerSzczeciński: No i jak będziesz spać? Śpiwór zapewnia komfort.
Galera: Mamy gorący lipiec. Karimata i spodnie wystarczą.
Niewidzialny Chór w tle: HA HA HA
TrenerSzczeciński: Idz z tym co masz. Idąc na granicy możliwości spokojnie dasz rade trzaskać 40 km dziennie.
Galera: Trzeba z czegoś zrezygnować, jeżeli mamy coś naprawdę zyskać.
Starszy gość wiedział co mówi. Mimo że zmarszczki jednoznacznie mówiły o jego wieku, wysportowana opalona sylwetka nie pasowała do wieku. Biegał w maratonach. Chodził z plecakiem. Teraz. Siedział z namiotem pod Jasną Górą.
Wieczorna Msza Św. Panie Boże co robimy

?