Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18.09.2011, 19:20   #17
hans
 
hans's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Krk-NH
Posty: 381
Motocykl: XT 600E stage 2
hans jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 tygodni 1 dzień 10 godz 32 min 11 s
Domyślnie

Wiemy już, że będzie dalej lalo i tam gdzie planowaliśmy nie pojedziemy, bo nie wjedziemy. Że resztki planów szlag trafił, że dupa, dupa, dupa.... Rozgoryczeni i zrezygnowanie, planujemy odbić na Polskę, i z takim planem ruszamy w deszczu, ale na skrzyżowaniu, tak mi się jakoś skręca nie na Polskę, a na Czarnohorę….
Wpadamy w masyw, drogą do końca i szutrami w lewo. Ta droga prowadzi na Howerle (google) i za opłatą można tam wjechać. Po suchym.



Z żalem zawracamy i lecimy drogą na Stih (google). Z tym samym rezultatem, z tym, że jechać można za darmo. Po suchym.






Za to ubłociliśmy się i styrali. Nocleg w ponurej odosobnionej 3 piętrowej turbazie w Bohdan, do której prowadzi tylko leśny – za to stromy podjazd. Dzięki Bogu jest kamienisty. Biorę go z marszu na jeden strzał (inaczej się nie da bo gleba murowana), a Cleo też na jeden strzał, z tym że po namyśle. Ale jak już się namyśliła, to wzięła go jak stary zawodowiec – jedynka i ogień. Moja szkoła, a i uczennica zdolna.

Tam czekamy na właścicielkę (jesteśmy jedynymi gośćmi), a czas umilamy sobie pogawędką z Jurą (12 latek z okolicy – fantastyczny chłopak). Turbaza wygląda środku jak skrzyżowanie lokalizacji z Piły 1, 2 i 3. Ciemno, pusto, wilgotno, a na ścianach martwe zwierzęta i lalki, wodzące za nami pustym szklanym wzrokiem………………

W deszczu – dla odmiany – zaczynamy powrót. Plan – do Dubovego a potem via UstCzorna, przełęcz Przysłop, do Koloczawy. Lecimy trochę w deszczu, trochę nie, drogi trochę pozrywane przez wezbrane rzeki…..



Przed Konsomolskiem kończy się asfalt, a zaczynają dziury w szutrze i błocie, ale adv nie pęka.



Zostaje mam tylko 14km przez Synewirski Park narodowy i przełęcz i jesteśmy u celu. Strażnik parku przepuszcza nas przez bramki, ale…… kupa. Zostajemy poinformowani, że tędy na Koloczawę nie przejdziemy, bo w górach wezbrane rzeki zabrały drogę.








A parę dni temu jechali tedy Polacy, na enduro i ściągano ich w nocy cięgnikami (ciężarówkami terenowymi?). W pytę – z 14km zrobiło się 140 km. Hurra.
W końcu docieramy do Kolochawy, stajemy na noc (pada) kolo Czeskiej stanicy, jemy fajny obiad, spotykamy zajebiaszczych Czechow (dużo ich tam), pijemy z nimi wódkę, a Cleo wpada w oko jednemu z nich. Standard : )

Dziś odwrót na Krościenko – nie ma o czym pisać, bo i lało przez cały czas, i suche mieliśmy wyłącznie dokumenty (a i to nie wszystakie), i pogranicznicy stanowczo odmówili rewidowania nas (zaleta uczciwych twarzy).








Z ciekawych rzeczy, to zaczął mi się kończyć napęd. Długi dzień w mocnym deszczu.
Stajemy w Ustrzykach w miejscówce wskazanej przez kolegę z Forum Africa Twin - dzięki ci Strażaku z Bieszczad.

I tak to się odbyło – było super, choć diametralnie inaczej, niż miało być. Bóg się obśmiał z naszych planów. Była wyrypa, a widoków i panoram nie. Był deszcz, a nie słońce. Cleo poczyniła niewiarygodne postępy - jestem z niej bardzo dumny.

amen.
__________________
Każdy dobry uczynek zostanie ukarany.
Przykładnie.
------------------------------------------------------------------

chroń mnie Boże przed przyjaciółmi,
z wrogami poradzę sobie sam...
------------------------------------------------------
Mój ból głowy, moja skrucha,
Moje kiszki, moja franca,
Moja wreszcie groza ducha,
Gdy Kostucha rwie do tańca!
hans jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem