03.10.2011, 22:25
|
#157
|
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
Kolejny dzień zapowiadał się ostro. Bagaże porzucone gdyż zdecydowaliśmy się na dwa noclegi jak wcześniej pisałem.
Lagi napompowane, kanapki zrobione.
Nadszedł czas na zwiedzanie okolicy.Wyruszyliśmy rano i w drodze na górę Dalsnibba okazało się, że odbywa się lokalny maraton.
Numery startowe, dorośli dzieci itp. itd.Masakra jakaś. Zatrzymujemy się na wskazanym przez Grega parkingu a ja mówię
-Rychu porażka zapomniałem kanapek
-Wracaj odparł Rychu znając moje zdolności pochłaniania pożywienia.
Jadę więc do domku trę kolanami w zakrętach.Zabieram kanapeczki z cebulą a po drodze przyczyniam się do czasowej życiówki niemieckich emerytek trenujących nordic walking.
Staje przed Rychem, który spokojnie przeskakuje barierkę aby wykonać właśnie to jedyne foto.
Myślę widoczek jak widoczek .
Rysiek ustawił mnie i mówi
-w lewo w lewo
dobra przesuwam się i mimo, że jest wysoko nie podniecam się zbytnio jeszcze w tym momencie.
Gdzie stałem uświadomił mi za chwile gdyż w momencie robienia fotki nie miałem o tym pojęcia.
DSC06615.jpg
Gdyby wcześniej wiedział na pewno nie wlazłbym tam.
Czas naglił a więc ruszyliśmy ku górze.
Na wysokości około 1200 m była już niestety tylko mgła także odpuściliśmy wjazd na szczyt który znajdował sie na ok. 1500 m. npm.
W związku z tym, że nic nas nie goniło i wiedzieliśmy, że nie musimy dzisiaj szukać noclegu oddawaliśmy się podziwianiu widoków oraz zaglądaliśmy gdzie się tylko dało.
Całkowicie pochłaniała nas droga i otaczająca przyroda.
To co widziałem nie dało się z niczym porównać i do niczego odnieść.
Fajnie podróżowało się a ten luźniejszy dzień dobrze nas nastroił.
Ja na tyle się wyluzowałem, że pozostawiłem kartę w bankomacie stacji benzynowej.
Szybki telefon do banku załatwił sprawę a ja trochę wkurzony na siebie musiałem znaleźć w myślach kolejne wytłumaczenie na swoją niefrasobliwość.
Generalnie poleżałem na pomoście w oczekiwaniu na prom i jakoś mi przeszło.
Przecież wszystko było bez napinki.
|
|
|