Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16.10.2011, 12:32   #35
Ashanti
 
Ashanti's Avatar


Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: W-wa
Posty: 414
Motocykl: BMW F 650 GS Dakar
Galeria: Zdjęcia
Ashanti jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 6 dni 9 godz 10 min 30 s
Domyślnie

19.09.2011

Z rana, po nieprzespanej nocy szybka decyzja. Nie ma na co czekać, niebo nie wygląda zbyt ładnie. Zbliża się burza, trzeba zmykać stąd jak najszybciej. Szybko pozbierałyśmy rzeczy i w drogę. Kierujemy się na prom. Tak jak przez całą podróż byłam wyluzowana, tak tego dnia, od samego początku czułam niepokój. Babska intuicja podpowiadała, że coś będzie, tylko nigdy niestety nie wiadomo co.

Oj niebo dawało znaki - idzie burza

100_0736.JPG
Nasza ulubiona droga z winnicami już tak malowniczo nie wyglądała

100_0738.JPG
Nad Creativką wisi coś nieładnego
100_0740.JPG
Tylko przez chwile miałyśmy słoneczko
100_0743.JPG
Creativka zrobiła sobie prowizoryczną rękawiczkę, bo z jedną nie dało się jechać
P1030178.JPG
Dojechałyśmy do Trpanj, gdzie już w momencie oczekiwania na prom, nadeszła burza, wręcz nawałnica (przez Dubrownik w tym czasie przeszła trąba powietrzna). Zerwał się silny wiatr, zaczęło lać, aż stoły i krzesła przewracało. Ja tylko trzymałam kciuki żeby wiatr motocykli nie przewrócił, bo stały na samym brzegu. Morze było bardzo wzburzone, zastanawiałam się jak to będzie na promie, bo pasów do przymocowania motocykli nie mieli.

zerwał sie silny wiatr

100_0751.JPG
motocykle miały niezły prysznic
100_0754.JPG

Po jakimś czasie, na szczęście, przestało padać i trochę się uspokoiło. Ale w dalszym ciągu było bardzo mokro. Przypłynął prom, cały mokry. Pora na nas żeby się załadować. Wjeżdżamy jako pierwsze. Najpierw wjechała Creativka i spoko. Gdy ja się zaczęłam rozpędzać, nagle jakaś zagubiona (Polska) turystka wlazła mi pod same koła. Wyhamować wyhamowałam, ale przed samą platformą, zero miejsca do rozpędu, a tu popędzają, wjeżdżaj, wjeżdżaj. No dobra, to zaczęłam wjeżdżać, a jedyny rozpęd jaki mogłam wziąć był na mokrej, metalowej platformie. No i ... fruuuu ... tylne koło mi się poślizgnęło i zaczęło rzucać na boki. O ja cię kręcę, zaczęłam wyczyniać kacze tańce. Zdawałam sobie sprawę z tego że nie mogę się w tym momencie przewrócić bo zlecę razem z motocyklem na sam dół i będzie kicha. Więc na max-a gazu i jeszcze raz gazu, oby tylko wyciągnąć lecące na boki moto na prostą. Uf ... udało się i w tedy (chyba z wrażenia) bum i leżę. No, no ... i wszyscy marynarze moi!!! Ja to potrafię zwrócić na siebie uwagę, nie ma co. Chłopaki biegiem do mnie, zaczęli mnie zbierać. Na szczęście nic się nie stało, motocykl się tylko lekko położył, nawet nic się nie uszkodziło. Ja tez byłam cała, no tylko nerwa złapałam. Odstawiłam moto na miejsce i całą podróż próbowałam ukoić nerwy.

platforma na którą wjeżdżałyśmy, jeszcze sucha
P1030017.JPG

Gdy już przypłynęłyśmy i szykowałyśmy się do zjazdu z promu, jakiś pan zaparkowany obok zapytał mnie:
- czy to pani takie wygibasy przy wjeździe robiła?
- A no ja
- No, no właśnie, bo motocykl nie jest dla kobiet!
No dobra przyjęłam tę opinię do wiadomości, ale i tak Pan mnie nie przekonał.
Gdy zjeżdżałyśmy z promu, marynarze nas żegnali:
- dziewczyny, jedzcie ostrożnie, gdy drogi są mokre, są bardzo śliskie, jedzcie powoli, ostrożnie. No i powodzenia! – byli bardzo przejęci

Ruszyłyśmy, i tak jak nam wszyscy doradzali, jechałyśmy ostrożnie i powoli. Wszędzie, mokro i ślisko. Niepokój jak miałam tak w dalszym ciągu nie mijał. W sumie zrozumiałe, w końcu niezłego nerwa załapałam. Ale babska intuicja mi podpowiadała, że to jeszcze nie koniec. Po drodze gdy jechałyśmy przez Plocie w kierunku Makarskiej minęłyśmy dwa wypadki. W jednym miejscu ciężarówki się zderzyły, a w innym, samochód spadł ze skarpy. To naprawdę nie napawało nas optymizmem. Jechałyśmy spokojnie, tak jak z resztą większość kierowców. No może oprócz jednego TIR-a, który jechał szybko i w dodatku na ogonie mi siedział, trzymał się bardzo blisko, za blisko. To nie było fajne uczucie. Zjechałyśmy więc na przystanek aby go przepuścić. Creativka nie oceniła dobrze nawierzchni gdy zjeżdżałyśmy i ... no właśnie, noga jej się poślizgnęła na mokrej nawierzchni i na plamie po oleju. I bęc, gleba, wydawało by się, że taka niewinna parkingówka. W rezultacie efekty były bardziej poważne niż to wyglądało. Poszła klamka od sprzęgła, cała połamana, nawet nie było za co złapać. No nieźle, wszystkie narzędzia miałam, ale klamek nie wzięłam i to był błąd. I zaczęło się kombinowanie, tworzenie prowizorki, niestety nic nie pomogło. (Wiem że są sposoby z linką, ale w te tajniki nie zostałam dokładnie wtajemniczona więc nawet nie próbowałyśmy). Zaczęłyśmy poszukiwać pomocy, na początku zatrzymując lokalesów i pytając o jakiś warsztat, ale nic. Najwyższa pora było się rozdzielić.
Klamka Creativki - tzn to co z niej zostało
P1030207.JPG
każdy radzi sobie jak może, prowizoryczna klamka, jednak nie zadziałała
P1030208.JPG
Creativka zatrzymywała motocyklistów i prosiła o pomoc. Niestety nikt nie miał zapasowej klamki i nie byli w stanie pomóc. Niektórzy to w ogóle nie mieli żadnych narzędzi ze sobą. Ja pojechałam szukać warsztatu, jakiejś pomocy. Po drodze widziałam jak wyciągali samochód, który spadł ze skarpy. Rozglądałam się za warsztatem, a tu tylko apartamenty i apartamenty, (na to przyjdzie pora później, pomyślałam). Zajechałam na stację benzynową i pytam o warsztat. Skierowali mnie do warsztatu, zaraz obok, warsztatu Mercedesa. No dobra, ale tu to mi z motocyklem nie pomogą. Nie miałam za bardzo wyboru, nic innego nie było. W warsztacie pytam o pomoc. Na początku szukali w internecie warsztatu Hondy, ale najbliższy był w Splicie, ok. 120 km. Ale mi chodziło już o jakikolwiek warsztat motocyklowy. Okazało się że najbliższy był w Makarskiej, ok. 55 km. Nagle słyszę głos starszego pana:
- ja mam Bus-a, ja was wezmę, ** Euro i was zabiorę do warsztatu w Makarskiej, już tam kiedyś zabierałem jednego Włocha.
Szybki telefon do Creativki, potwierdzone, brać.

Gdy podjechaliśmy, okazało się że panowie nie mieli pochylni do zapakowania motocykla. Dwóch starszych panów i dwie dziewczyny, miały pakować motocykl na pakę, no nieźle. Panowie znaleźli jakąś belkę na poboczu, my zatrzymałyśmy jeszcze jednego motocyklistę, Austriaka, który pomógł mam zapakować motocykl. Uf udało się. Najwyższa pora jechać do warsztatu.
Oto belka po której był 'wciągany motocykl'. Creativka pokazuje kolesiom jak przymocować motocykl
100_0756.JPG
na tej górze jest warsztat
100_0757.JPG
Pogoda zaczęła się znowu zmieniać i zaczęło padać. W bus-ie Creativka z panami cały czas tylko sprawdzali w lusterkach czy za nimi jadę. A no jechałam, nie było wyboru, nie było to tamto, że pada, nie było czasu na pękanie. Nie dość deszcz, to jeszcze trzeba było stromą, krętą drogą pod górę podjechać. Już nie mieli gdzie tego warsztatu robić, sobie pomyślałam.
W końcu dojechałyśmy, okazało się że 5 min przed zamknięciem.

Pora wyładować sprzęt
100_0758.JPG

Właściciel, Ivica od razu się nami zajął. Klamkę zespawał, motocykl Creativki doprowadził do porządku. Gdy czekałyśmy, znowu przyszła burza i zaczęło lać. Już wiedziałyśmy że nigdzie tego dnia nie pojedziemy. Pytamy Ivica:
- czy jest tu gdzieś w okolicy jakiś apartament do wynajęcia
- u mnie możecie nocować
- a ty wynajmujesz apartamenty?
- Nie, ale mam duży, pusty dom, o tu obok i możecie przenocować.
- No dobrze, to ile jesteśmy ci winne za wszystko?
- Weźmiecie mnie na kolację
- Nie no tak poważnie, ile za robociznę i za pokój?
- No przecież mówię, kolacja
Patrzymy po sobie zdziwione, zaskoczone, myślałyśmy że sobie żartuje, bo taki jajcarz trochę
- weźmiecie mnie na kolację i jesteśmy kwita
I tak to się właśnie skończyło. Ivica odszykował Creativki motocykl, całkiem za darmo, no dobra za kolację i dał nam jeszcze nocleg.

warsztat i sprzęty, mnie urzekła nazwa, jakoś tak się swojsko zrobiło
CHORWACJA 20114.jpg

A oto nasz gospodarz Ivica
CHORWACJA 20113.jpg
Oto dom Ivica w chmurach
100_0768.JPG

W ogrodzie Ivicy, poszukiwanie przestraszonych przez burzę, żółwi
100_0770.JPG

Wieczorem zabrał do miasta, pokazał przepiękne okolice i zabrał do, jednej z najtańszych, swojskich restauracji, (oczywiście rachunek pokryła Creativka, ale to był pikuś do tego co by musiała zapłacić za robociznę).
Ivica okazał się super kolesiem, jeździ wyczynowo enduro, uwielbia KTM-y, przejechał Dakar w 95r., 20 lat mieszkał w RPA (stąd nazwa jego firmy „Afrika Moto”), a teraz szaleje na skuterach wodnych.
__________________
"cztery kółka potrafią poruszyć ciało, ale dwa ruszają duszę"

Ostatnio edytowane przez Ashanti : 16.10.2011 o 20:47
Ashanti jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem