Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19.10.2011, 15:22   #122
Zazigi
lamer miesiąca
 
Zazigi's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wa-wa
Posty: 683
Motocykl: RD07
Zazigi jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 6 dni 21 min 23 s
Domyślnie Odyseję czas skończyć...

To było głupie, to było szalone, to było niedorzeczne.... ale UDAŁO SIĘ!!!!!
Piszę co prawda trochę po niewczasie bo jedyny, pierwszy i ostatni punkt naszego planu jakim było dotarcie do Buenos Aires zrealizowaliśmy szczęśliwie tydzien temu w piękny, wiosenny wtorkowy wieczór.

01.jpg

Dotarliśmy mówiąc z niewielką przesadą, ostatkami sił i resztkami motocykla:

02.JPG
03.JPG

Wciąż nie mogę w to uwierzyć wspominając mail wysłany do Dandiego jeszcze z Panamy:

Cytat:
ciagle odpadaja mi jakies srubki i czesci, ostatnio zgubilem puszke spod tylnego blotnika, ale i tak nie wiem do czego byla wiec sie nie przejmujeprzy zmianie lozysk zauwazylem luz na lozysku kiwaczki ale to chyba sporo roboty wiec bede probowal dojechac bez tego,
nie wiem czy nie rozwalilem zaworu zwrotnego oleju bo niepotrzebnie wykrecilem i ciagle mi poziom pokazuje nad gorna kreske, ale nie slysze nic niepokojacego sruba sie obmielila pod filtrem i nie moge spuscic oleju z ramy ale chyba nie problem, zmieniam filtry tylko, dolnego nie czyszcze bo nie mam uszczelki (myslisz ze silikon wytrzyma?), na bagaznik w dwie osoby w*****olilem z 60 kg bagazu, podaja max. 15 ale narazie sie trzyma, tylko tyl mi dobija na dziurach, amor chyba padniety, podkrecilem sprezyne ale chyba jeszcze podkrece. kluczyki oczywiscie zgubilem po dwoch tygodniach i wszystko mam 'na krotko', ****a to dopiero 1/3 trasy, najgorsze przede mna, nie wiem jak to gowno sie dotoczy ale moze sie dotoczy dzieki za pomoc, pozdrawiam, grzesiek
Dandy odpisał krótko:

Cytat:
masz zryty mózg
powodzenia
Nie polemizowałem. Motor na szczęście jakoś się toczył chociaz wysiadły w nim po kolei łożysko sprzęgła, pompy oleju, rozrusznik, gaźnik i kilka innych mniej istotnych detali ale wszystkie awarie udało się zażegnać - nie bez dużej pomocy forumowych kolegów, którym bardzo jeszcze raz dziękuję. Udało się nawet bez problemu sprzedać motor za cenę wyższą niz kupiliśmy, chociaż spędzało nam to ostatnio sen z powiek bo Argentyńskie prawo tego nie dopuszcza.

Chociaż może wyglądać to dramatycznie, motor nie zdominował naszej południowoamerykańskiej przygody. Służył nam mimo wszystko dobrze, jako narzędzie do odkrywania miejsc, których inaczej odkryć nie sposób, do poznania mnóstwa ciekawych i serdecznych ludzi, do poznania siebie.

Myślę, że zabrzmi to trochę pompatycznie i wazeliniarsko ale gdyby nie Afryka i ludzie których dzięki niej poznałem na tym forum, pełnych pasji, entuzjazmu i ciekawości świata, podróż ta pewnie by się nie odbyła. Choćby dlatego, że nie przypuszczałbym, że się da Podróż ta, oczywiście nie odbyłaby się też bez Ulki, której dziękuję najbardziej!

Jak tylko ochłonę trochę bardziej postaram sie uzupelnic relację o ostanie etapy i refleksje na temat przemierzania Ameryki Łacińskiej motocyklem. Może kiedyś nawet powstanie jakiś film.
Tymczasem ruszam oddawać się niezliczonym uciechom, których dostarcza Buenos Aires...
__________________
Życie jest podróżą.
Zazigi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem