Lipiec:
Gorączkowo przygotowywałem motocykl do rozpoczęcia sezonu, który co prawda rozpoczęty był już zimową wizytą na zlocie „słoni”

w Giżycku ale jakoś tak potem czasu brakło dla motocykla... Tak więc olej, nowa zębatka na przód, świece, zawory, gaźniki, nowe przewody hamulcowe, płyn hamulcowy, płyn chłodniczy i cholera wie co jeszcze …. aaa ten tego tamtego , no.... ten ciągły głód co raz to nowych gadżetów …

Minął lipiec. Trasnalpowi w sezonie 2011 przybyło 300km... szaleję

Zaczynam poganiać Hiszpana z kuframi, powstają w wielkich bólach, ale mam wielkie wymagania a Hiszpan mnóstwo zamówień.
W sierpniowy długie weekend dożynam stary napęd i przyzwyczajam siedzenie koleżanki do długich przelotów. Tak, nie będzie opierdalania się

Z góry jej o tym mówię! Twierdzi, że da radę – zobaczymy !
Wspominałem już , że jestem gadżeciarzem ? Nie ? Hmmm.... postanowiłem zamiast koleżanki odchudzić więc motocykl o całe 5kg i dodać mu +10pkt do lansu. Doznania wzrokowo słuchowe też nie były tu bez znaczenia. Jako, że mam zacnych kolegów, co to wspomagają mnie w moim uzależnieniu, załatwiając kolejne gadżety w takich cenach, że tylko oni wiedzą jak to robią.... staję się właścicielem pięknego Leo Vince nie rujnując...jeszcze nie rujnując

wyjazdowego budżetu.
Sierpień mijał na czytaniu relacji wszelakich, spania z mapą pod poduszką i przewodnikiem między nogami. Mój pies z politowaniem patrzył na mnie, z żalem w oczach wspominając te wspaniałe chwile kiedy to jego pan, jeszcze wtedy właściciel zdrowego kolana, zamiast ślęczeć nad książkami, spędzał z nim wspaniałe chwile taplając się w błocie swoim MTB, przejeżdżając przez lokalne rzeki czy spacerując po pachnących łąkach:
Razem "wąchaliśmy kwiatki" :
Razem też odwracaliśmy głowy na widok płci przeciwnej:
Czasem były to takie widoki, że aż nam odbierało siły w nogach i trzeba było przysiąść i pogapić się dłużej...
A teraz...
Tak, jestem samolubny. Bez wątpienia.
...Chciałbym być zawsze niewinny i prawdziwy
Chciałbym być zawsze pełen wiary i nadziei ...