ja z checia teraz bym wsiadl na moto (najpierw oczywiscie lusterka bym przykrecil) i ... dzida, ale ...
tez sa wlasnie dylematy - male dziecko, firma, ktora ja prowadze a nie mam jeszcze takiej stabilnosci, aby sobie pozwolic na wypad nawet na tydzien gdzies bo ciagle malo, a to rata goni, a to ZUS i tak ciagle. Nie mniej nie pozbawiam się planów i marzeń, do realizacji których podążam itp. Przede wszystkim muszą być sprzyjające okoliczności z wielu stron. Może nie każdy tak na to patrzy, ale ja póki co tak.
Zupełnie inaczej jest jak się jest na etacie a inaczej jak się jest na "swoim". Wielu z Was ma na tyle dobrze, że to nie kłopot nawet pare razy gdzieś wyskoczyć, ja póki co tak dobrze nie mam (cholera, za tanio opony Wam sprzedaje

) i .. bliskie wypady w grę wchodzą póki co. Oczywiście warunkiem podstawowym jest permin od połowicy, wówczas ... hulaj dusza ...
Z chęcią poznam wypowiedzi innych też