Poniedziałek, ruch turystyczny może być mniejszy, więc decydujemy się na atak na Zatokę Kotorską i Kotor. Pakujemy się na lekko, ja jadę jednak w ochraniaczach, a Baran tylko krótkie spodenki i koszulka. Jak kto woli. Ja się przynajmniej nie boję składać w winkle i cisnąć w mieście.
Walimy na Kotor tunelem
100_0200.jpg
Jak już docieramy na miejsce to oczom naszym ukazuję się taki oto widok, dokładnie tuż obok głownej bramy do starego miasta. SZACUN, jednak można.
DSC_6171.jpg
Parkujemy machiny, obok kilku skuterów i 2 bodaj włoskich trampków. Zbędne rzeczy zostają przypięte pajączkiem do motóra (kask, zbroja, nakolanniki) i ta też je zastajemy po powrocie

. Jest git.
Atakujemy twierdzę kotorską.
DSC_6172.jpg
DSC_6173.jpg
Wstupenka kupiona, więc idziemy. Jest 10 rano, a z nieba już leję się żar. Dobrze, że jeszcze nie całe zbocze jest w

. Na górę dostajemy się dość szybko (20min), mijając po drodze całe tabuny sapiących amerykańców z wielkiego wycieczkowca "zaparkowanego" w porcie.
DSC_6175.jpg
Na górze jest fajnie, są widoczki, są jakieś ruinki i coś wieje,
DSC_6176.jpg
DSC_6178.jpg
DSC_6179.jpg
ale jest jakiś niedosyt...
W tle, za murami widzę cały czas ścieżkę pnącą się duuużo wyżej, na najbliższe szczyty. Zaczynamy obczajać jak się tam dostać....
DSC_6180.jpg
I jest opcja, przez zakazy wstępu, trochę po murze, trochę przez chaszcze, boczkiem i znajdujemy niewielką dziurę w murze. I jesteśmy po drugiej stronie zgiełku.
DSC_6183.jpg
A tam kilka domków, jakiś kościółek i resztki zabudowań.
DSC_6185.jpg
A do tego wszystkiego prowadzi bardzo fajna, pozawijana dróżka, btw. na motórze by było niezłe wyzwanie (duże, luźne kamienie, progi itp), ale pewnie by się dało.

Pniemy się szybko w górę, a upał chyba dopiero rozpala w piecu.
DSC_6186.jpg
Już mieliśmy nadzieję na ratunek...
DSC_6187.jpg
Ale niestety źródełko było suche na wiór
DSC_6188.jpg
Nie ma co, naginamy dalej, wody musi starczyć. Droga się wije do góry zawijasami i coś końca nie widać. Ale jest dobrze.
DSC_6192.jpg
W końcu jest szczycik, dalej droga się obniża i wchodzi w lasek, żeby potem wyjść na kolejny szczyt, zapewne na skraju parku Lovcen.
DSC_6195.jpg
Po przedarciu się przez rozpadliny i duże głazy...
DSC_6206.jpg
można się powylegiwać na skraju skały z pięknym wju, będąc smaganym przyjemnym wiatrem po przegrzanym cielsku. Ale bym wtedy chętnie wskoczył do rzeczki/jeziora/morza czegokolwiek mokrego.

Panoramka zajefajna, chłonąłem krajobraz dłuższą chwilę. Było warto się zmachać (od twierdzy ok.2h na górę).
DSC_6198.jpg
No to teraz się trzeba zmotywować i ruszyć zwłoki spowrotem na dół. Zawsze mnie wtedy nurtuję: "po co człowiek włazi na góry? Żeby potem z nich złazić".

Upał wysysa do sucha, kamienie pod stopami latają na boki, a tu jeszcze kawał drogi.
DSC_6210.jpg
Znowu ruinki i wszechobecne kozy
DSC_6209.jpg
Jak się zgramoliliśmy na dół (ok. 1,5h zejścia) to ledwo człapaliśmy. Kierunek: najbliższy sklep, duuuużo zimnego do picia i może coś lekkiego na ząb, bo padniemy nieuchronnie. I tak człapiemy po obrzeżach starego miasta w Kotorze i coś sklepu nie widać. JEST, duży, KLIMATYZOWANY, dziiida.

Aż się nie chciało wychodzić. Stwierdziłem, że trzeba się wbić nad płynący obok strumyk i zamoczyć choćby nogi, opłukać ryło i kark. Tylko jak tam zleźć, jak strumyk płynie w korycie o wysokich murach? No co, my nie zejdziemy

I po chwili już zalegaliśmy na chłodnych kamieniach nad mocno rześką wodą.

Ale był czilałcik
DSC_6211.jpg
Jak bym miał teraz wybierać, to bym olał tą całą twierdzę i poszedł od razu na górę na tyłach. Widoki, lepsze, twierdza też lepiej z tej perspektywy wyglądała. Poza tym ja lubię wysokość.