Jazda nocą staje się normą podczas tej podróży, nie stresujemy się więc gorączkowymi poszukiwaniami noclegu o zachodzie słońca.
Jest 2 października, postarzałam się o kolejny rok i znowu spędzam ten dzień motocyklowo, poza domem (rok temu w zacnym towarzystwie w Białej

).
Rysuje się więc szansa kolacji przy świecach

.
Mała, lokalna restauracyjka pozytywnie nas zaskakuje.
IMG_3739.jpg
IMG_3741.JPG
Język francuski jak zwykle stawia nas w nieco kłopotliwej sytuacji, ale w tym wypadku obie strony mają chęć porozumienia, więc po małej etiudzie z pogranicza pantomimy i kabaretu na nasz stół wjeżdżają lokalne specjały, mmmmniam!
IMG_3745.jpg
IMG_3747.jpg
Rozgrzani i posileni ruszamy z zadzieją ujrzenia pięknie oświetlonego wiaduktu Millau. I tu ...suprised - kryzys jest wszędzie

:
IMG_3751.jpg
Lokujemy się na lądowisku paralotniarzy, skąd mamy luk na nasz cel.
IMG_3755.jpg
Rankiem widok radykalnie się zmienia

.
IMG_3767.jpg
IMG_3768.jpg
IMG_3782.jpg
Musimy ponownie wjechać na autostradę, żeby dotrzeć do punktu widokowego. Wysyłamy kilka mms - ów. Między innymi do dezerterów, którzy deklarowali się wcześniej na ten wyjazd

i to bynajmniej nie z dobroci serca, ale ku podniesieniu ciśnienia.
Robimy przerwę na francuskie śniadanko w typowej
pasitterie : Croque Monsieur + Roule au fromage i kawa

.
IMG_3787.jpg