ale miałem jazdę
Wielkie zapychanie czyli jak to jest jak prund się skończy
Niby nic wielkiego, po prostu zapchaj motór wrzuć na dwa (chyba żeś mocarz to na jeden

) puść sprzęgło i dodaj gazu - oczywiście podczas toczenia motocykla i po sprawie
No, a było jak zwykle inaczej .... kolegę zaprosiłem do popychania - bo co sam będę pchał
Zapchalimy.. odpaliła..
gada..

Mówię wsiadaj na swego motóra, ja na swego, pojedziemy na stację dokupię paliwa i a potem pojedziemy na krótkie wojażowanie - powinien się naładować...
Pojechałem ... jazdy wyszło jakieś 1,5 km do stacji zabrakło mi jakieś 150 m... padło paliwko (
wlaśnie był ten moment kiedy dokładnie chciałem sprawdzić ile mam paliwa w zbiorniku i kiedy dokładnie mi się skończy
) dopchałem więc, zalałem z 11 litrów (to shell był po co przepłacać).. i jazda próbujemy zapalić

- nawet się kontrolki trochę świeciły ... no to pych - po jakiś 15 minutach trzeba by było ze szmatami po asfalcie wokół stacji ganiać bo poślizg się towrzył po naszym pocie

-
taki mokry bywam jak z wanny wyjdę 
..
objaw ganiania:
pali - jedzie 100m - zatyka się - gaśnie- i od nowa polskaludowa
- tak po 20 minutach stwierdziliśmy, że dość tego latania bo ludzie jakoś dziwnie na nas patrzą, woda się leje z głów , pleców i nie powiem gdzie jeszcze...
po jakimś czasie przemyśleń i łapania oddechu - kupiłem kable, podjechaliśy samochodem, podłączyliśmy kable, popracowało - podładowało . Palenie na pych co by nie kończyć akku... odpalił... do garażu !!!!.
potem prostownik na noc i teraz już wszytsko gra ....
no i pytanie czy to był normalny objaw, czy jakieś słabe ładowanie mam