Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.12.2011, 02:07   #95
majki
 
majki's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Gwe/Warszawa
Posty: 3,494
Motocykl: CRF1000, RD04
majki jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 6 min 2 s
Domyślnie ...

Tak, wiem Jaru, bez fotek to nie to samo. Niestety, pamiętam, że fotki robiłem, pamiętam kadry, ale nie znalazłem ich w aparacie. Trzeźwy byłem, ingerencji zewnętrznych też nie kojarzę, a reszta jest ok. Tylko jakoś te okolice przygraniczne zniknęły. Może przy granicy zakłócali czy co...

Tak więc stoję lekko oszołomiony przy motórze i męczą mnie myśli: "a co by było gdyby...?" No właśnie... Na szczęście nie musiałem sprawdzać. Ale się sam opie..oliłem porządnie. Postanowienie: dalej jedziemy uważniej i spokojniej.
Oskrobałem jeszcze siebie z błota i syfu, sprawdziłem czy wszystko jest na swoim miejscu i ruszam dalej. Nie ma co się rozczulać, trzeba naginać. Więc jadę sobie przez owy lasek, jestem czujny jak łasica i nie daję się już więcej zaskoczyć. Męczy mnie pewna nie pewność, co do obranej trasy i tego gdzie dotrę, o ile dotrę. No i wtedy atakuję mnie kolejny rozjazd ("przecież miał być jeden, a potem droga miała mnie wyprowadzić do ludzi..." jasne, jak zawsze). Bodajże pojechałem w dół, mniej więcej w stronę miasta, wg wskazań gpsa. Tak sobie jadę, droga wyszła na polanki, zrobiła się bardziej kamienista, ale nadal życia nie widać. Jadę, zastanawiam się, jadę, zasta....i nagle słyszę jakiś okrzyk z boku. To dwóch lumpowatych kolesi rwie jagody na polanie. Zatrzymuję się, biorę mapę i idę nawiązywać kontakty z autochtonami. Uzgadniamy kierunek mej dalszej jazdy (jadę dobrze ), a jeden ze zbieraczy pyta o wodę(jest nieźle ciepło, znowu...). Przynoszę butelkę z motóra, coś tam jeszcze próbujemy się dogadać i jadę dalej. Teraz już jestem spokojniejszy wewnętrznie. Po pewnym czasie mijam zaparkowane puszki przy wyjściu na szlak, jest dobrze. Naginam w kolejny las, trasa się ciągle obniża, po jakimś czasie robi się prawie asfalt. I nagle wyrasta na drodze szlaban z młodym chłopakiem przy stoliku. Większość tego terenu po bośniackiej stronie to Park Narodowy Sutjeska http://www.npsutjeska.net/ . Pewnie fajnie by się tam łaziło z buta. Chłopak kasuje mnie na 2KM, gadamy po anglijsku skąd, dokąd, czy mi się podoba, czy wrócę. W sumie jest całkiem fajnie, więc polecam miejscówkę. Dalej kręty, dziurawy asfalt na dól, do drogi.

100_0437.jpg

Jest południe, znowu żar leje się z nieba. Będzie ciężko. Obieram kierunek na południe. Po drodze mam mijać fajny pomnik bitwy w okolicy. No to się rozglądam. I jest

DSC_6277.jpg

Parkuję w cieniu i idę w ten upał polukać cóż to za konstrukcja.

DSC_6278.jpg

Pomnik upamiętnia śmierć 3301 żołnierzy w bitwie z dawnych czasów

DSC_6285.jpg

Z bliska wygląda dużo fajniej

DSC_6279.jpg

DSC_6280.jpg

DSC_6282.jpg

Walczyły oddziały ze wszystkich republik

DSC_6281.jpg

DSC_6283.jpg

Fotki i jadę dalej.
Droga ma być motocyklowo fajna i jest. Kręta, przez lasy w PN. Przebudowują ją, więc pewnie niedługo będzie się jechało zwykłą prostą trasą, bez serpentynek. Kieruję się na przejście w Krstac. A potem zamierzam jechać na Niksić i potem znowu na południe MNE.

Tjeniste.jpg

Po drodze zajeżdżam jeszcze do sklepu, bo w paszczy mi zaschło. Motór nie prezentuję się zbyt pięknie przed czystym sklepem.

100_0439.jpg

Szybkie zakupki i konsumpcja w cieniu przed wejściem. Zamykają tuż po moim wyjściu. Przeca jest niedziela, 14. Ale ja się załapałem i mam popas.
Lecę na granicę. Zjeżdżam z głównej drogi, znów wąski asfalt ciągnie się pod górę, jakieś domki, łowce łażą przez drogę, babuszki przy nich siedzą, sielankowo. Po ok 20km jest granica, całkiem rozbudowana. Podjeżdżam pod budkę, wychodzi pogranicznik, bierze paszport i wita mnie tekstem: "no internacjonale!". Ale jak to? Ja chcę do Montenegro, tędy! No internacjonale!! Nie da się przejechać? No internacjonale...jechać na Bileća, tam internacjonale. Pierwszy raz się spotkałem z dużym przejściem tylko dla autochtonów. Malutka budka w górach, której nawet na mapie nie było, była internacjonale, a tu nie.

No to mam kolejne 50km po BiH. Ależ się ucieszyłem...
majki jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem