Czyli jechaliśmy tą samą trasą przez Albanię.

Fakt, momenty były fajne, ale bez szału. W MNE było fajniej. Wolałbym się poszwędać gdzieś bocznymi trasami, ale to z lepszą mapą w nawi i mapniku.

Ruch w Alb nie był taki znowu tragiczny, spodziewałem się lepszej szopki.

Ale też nie byłem tam za długo. Dalej Stambuł to było największe wyzwanie jak do tej pory.