Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14.12.2011, 20:00   #6
Miętus
 
Miętus's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Legnica, Złotoryja, Łódź
Posty: 104
Motocykl: RD07a
Przebieg: Rośnie
Galeria: Zdjęcia
Miętus jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 12 godz 24 min 14 s
Domyślnie

DZIEŃ I 22.08.2011r 592km


Startujemy, pogoda fajna, droga super, pełna winkli, pięknych widoków i moje ukochane góry. Wpadamy na Czechy. Za Trutnowem na drodze pojawia się stróżka jakiegoś płynu. Po chwili stróżka ma szerokość dwóch opon ciężarówki, a zaraz potem zajmuje już szerokość całego pasa, w nosie czuję ostry znajomy zapach ale nie kumam co to jest. Schodzę do drugiego piętra i lekko dotykam rolgazu. Nagle dochodzi do mojego pojemnika z mózgiem, że tak wali płyn hamulcowy. Podnoszą mi się włosy na plecach. Idziemy bardzo delikatnie, za winklem, z busa wkomponowanego w przydrożny płot właśnie wyłażą dwaj młodzieńcy – no cóż myślenie nie boli. Po około 2km napotykamy sprawcę, na poboczu stoi TIR z mokrymi bliźniakami na lewej stronie naczepy. Odetchnąłem z ulgą, można pocisnąć. Niestety droga się nam wypłaszczyła i wyprostowała – nudy. Przelatujemy przez Svitavy, Nove Mesto na Morave, Brno Hodonin. Granica unijna czyli prawie niezauważalna i jesteśmy na Słowacji. Wizualnie jest tu dużo biedniej niż w Czechach. Mijamy Senice i Trava. Niestety jest już końcówka sierpnia i co za tym idzie dzień nam się skrócił. Musimy dojść do Sintavy gdzie wg mapy mamy pole namiotowe. Jest! znaleźliśmy, o k…. zaznaczone pole namiotowe okazuje się speluną pełną cyganów i ich rozwrzeszczanych wszędobylskich dzieciorów. Jest to chyba ostatnie miejsce gdzie chciałbym się zatrzymać. Zmierzcha się. Szybka decyzja – jedziemy dalej w kierunku Dunaju. Po kilkunastu km znajdujemy jakieś krzaczory. Rozkładamy się w nich obok jakiegoś bajora.

10.JPG
Upał niemiłosierny, gorąc, wilgoć i stada komarów, które wreszcie mają co zeżreć, znaczy nas. Niekoniecznie lubię być pożywieniem ale cóż, takie są prawa przyrody. Noc fatalna, mimo spożytego browara i zmęczenia nie idzie zasnąć, a na dodatek 300m od nas droga i ruch jak cholera. W końcu rzeczywistość się rozmywa i wpadam w objęcia Morfeusza.


5.jpg

Miętus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem