Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19.12.2011, 04:59   #56
bajrasz
świeżym warto być:)
 
bajrasz's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,241
Motocykl: RD07a
bajrasz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 10 godz 58 min 39 s
Domyślnie



Jeszcze chwila rozmowy, jeszcze jeden uścisk dłoni i na kompromisy muszę iść już tylko sam ze sobą. Przez pierwsze dni ten stan nie bardzo mi się podoba. Jest mi źle i niekomfortowo. Jadę przez piękny kraj. Na każdym kroku spotykam się z dużą serdecznością. Oprócz strasznie doskwierającej mi temperatury, która doprowadza do przegrzania i prawie tragedii na drodze, nie dzieje mi się żadna krzywda,…a jednak jest mi źle. Wszystko dookoła oraz nastroje własne, odbieram bardzo intensywnie. Jak coś jest duże, to widzę to baaardzo duże, jak jest zimno, to trzęsę się za trzech, jak się śmieję, to śmieję się całym sobą. Po kilku dniach organizm przyzwyczaja się do mocy tych doznań. Mało tego, z dnia na dzień coraz bardziej i bardziej sprawia mi to masochistyczną przyjemność. Ten masochizm uzależnia …teraz to wiem. Jadąc prawym brzegiem Wołgi natrafiam na przeprawę promową. W kolejce same „warzywniaki”. Kamazy wypchane ziemniakami i arbuzami. Większość to chłopaki z Gruzji i Armenii. Tacy bohaterowie drogi. Za nimi wiele kilometrów, przed nimi jeszcze więcej. Wszystkie naprawy dokonują sami, a jest ich wiele i często. Nie spieszą się, bo jak twierdzą: to droga nadaje tempo. Ten prom i ta przeprawa jest właśnie taka. Prom się złamał, nie płyniemy-informuje mnie jeden z Gruzinów.-I technik będzie dopiero w poniedziałek. No i wtedy okaże się czy możemy płynąc…ale może popłynie jeszcze dzisiaj, bo już spawają,…ale nie wiadomo. Jest sobota rano. Zostawiam bohaterów drogi, z rozpalonymi grilami, fantastycznie pachnącymi arbuzami, którymi częstują…bo mają i są bardzo gościnni. Odwalam czterystu kilometrowy objazd, za radą jednego z kierowców. Wieczorem dowiaduję się, ze zatonął prom na Wołdze. Jeszcze świeżo w głowie, miałem uśmiechnięte gęby chłopaków, tłumaczących mi objazd. Zaraz potem okazuje się, że to był prom pasażerski pod Kazaniem. Tragedia jeszcze większa i kolejny mocny bodziec podczas podróży.













Chwilę po rozstaniu z ekipa LC&Co, gdzie Robert był tym &Co Okazało się, ze jednak nie jadę sam. I może by mi to nie przeszkadzało, bo ten pasażer nie był uciążliwy, a nawet pożyteczny. Wkurzał mnie faktem, ze jest szybszy ode mnie w rozbijaniu domostwa. Każdego ranka zwijałem swój dom i jemu też. Każdego wieczora, ja byłem na etapie tropika, a on już leżał wygodnie na werandzie. Kilkukrotnie, bardzo rzetelnie starałem sie namierzyc skubańca i jego dzienną miejscówkę. Bez skutku. Osioł go polubił i krył go za kazdym razem...nie miałem wiele do gadania. Gdzieś nad Bajkałem ulotnił się po angielsku. Szkoda, bo trochę go polubiłem.






.
__________________
pozdrawiam
Pan Bajrasz





bajrasz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem