Poganiają z jakimś tam konkursem więc pisze, pisze

Może nominują mnie do tego Pulicera czy jak się to tam nazywa
Tymczasem popołudniem ... w zasadzie co tu pisać ? Nic się nie wydarzyło, po prostu
przejazd wąwozem, tam i z powrotem. Coś niecoś warto może pokazać. Bo wrażeń opisać się nie da, nie potrafię, były zbyt wielkie, większe niż obydwa kaniony razem, wzięte.
Wspomnę może tylko, że panujące tam temperatury o mało co nie zakończyły się zlinczowaniem nas przez nasze towarzyszki. I wcale się im nie dziwię ! W końcu było ok 4-5*C... ale mnie akurat rozgrzewały widoki

Kilka km przed wąwozem

Opony jak widać wykazują już ślady zużycia, po prawej brak zgubionego dzisiejszego ranka ogranicznika naciągu łańcucha (zakończenie wahacza)- czy jak się to tam fachowo nazywa. Dojechałem tak do końca bo czasu nie było by zajechać gdzieś i coś dorobić. Delikatnie na pierwszym biegu i nie było problemów.

Ekipa remontowa- starszyzna siedzi a dzieci pracują

Tak wygląda pranie w większości gospodarstw domowych na wsiach. A, że rzeki są okresowe więc można sobie wyobrazić częstotliwość tego niewątpliwie wydarzenia!

Zagubieni nad wąwozem

Eh, zamieszkać w takim domu choć na jedną noc, spędzić tam choć dzień !

Jak to powiedział Wiesław – najsłynniejsze motocyklowe ujęcie z Maroka
A ja wolę to :

Wyjeżdżamy już z wąwozu. Wyjazd/wjazd zaczyna się/kończy taką piękną "bramą".
"Strzelał" dla Was Neno:
P.S. To jeszcze nie koniec