Lepi dobrze gada, zarobki da się podnieść wtedy kiedy społeczeństwo będzie na tyle efektywne że będzie to w końcu możliwe. Ja w branży budowlanej spotykam się nagminnie z ludźmi którzy nic nie wiedzą na temat swojego hmmm "zawodu wykonywanego", wielu ludzi robi to chyba tylko z przypadku bądź z takiego powodu że każdy polak to budowlaniec jest (oprócz tego że lekarz i mechanik również). Rodzi to brak efektywności, ciągłe problemy. Koszt inwestycji jest wysoki bo trzeba zapłacić za te problemy, a gdyby problemów nie było to można by podwyższyć stawki robotników co by wpłynęło na stawki zysku itd. Sorry ale dopóki będzie w Polsce funkcjonować taka zacofana ciemnica to zarobków nikomu nie podniesiemy. Ja zawsze powtarzam "Co ci kurwa szkodzi, zamień się na 8 godzin w robota, naucz się czegoś, postaraj się to zrobić dobrze, czas Ci szybciej zleci, satysfakcja wzrośnie". Dzisiaj na dużej budowie (no dobra średnio dużej) spał sobie w kącie robotnik zaszczany, zarzygany, nawet się do kontenera nie schował. Tak zwani "starzy budowlańcy" uczą młodych tych zachowań i rosną nowe pokolenia takich imbecyli. Paranoja jakaś. Trzeba o to walczyć, zmieniać, nie będzie to natychmiastowe ale musimy walczyć przede wszystkim o fachowość w naszych branżach. Ja mogę mówić o budownictwie ale to samo ma się dziać na każdym polu... w zakładzie mechanicznym, urzędzie, rządzie, w banku, u fryzjerki i w rolnictwie. Musi się skończyć polaczkowata bylejakość. Większości się ZWYCZAJNIE KURWA NIE CHCE.
Bez obrazy oczywiście, mi tez nie pasują ceny paliw

ale wiem, że akurat te nie spadną.
PS nie mówię też żebyśmy się stawali niemcami, bo to też jest przegięcie w drugą stronę dlatego jako biegun przeciwny fachowości w pracy... nie dbam o fachowość wyglądu mojego motocykla