Noc upłynęła spokojnie, nie licząc jakiegoś chrumkania jakiejś tszody.
Rankiem wydarzyło się coś niesłychanego

Ulka wstała pierwsza, a nie Mirek

. Musiał biedaczysko za mocno zassać wczorajszą flaszkę.
-Było ciemno, nie widziałem dna -wspomina.
Jak często w podróży, najlepsze na ból głowy są piękne widoki. A miejscówka nam się trafiła niezła.
IMG_2293.jpg
IMG_2294.jpg
Nitki babiego lata porozwieszane schną przed dalszą drogą, czekają wiatru. Reszki nocnej mgły odsłaniają coraz więcej, uwalniając "całą jaskrawość" najbliższej okolicy, tonącej w kwiatach traw i ziół. (Jarek- to dla Ciebie ten tekst!

)
IMG_2303.jpg
Dzida! Ruszamy z kopyta!
IMG_2299.jpg
IMG_0744.jpg
Początkowo droga prowadzi przedgórzem. Ciągnie się wśród wiosek i miasteczek, lecz stale pod górę.
Później pojawiają się pojedyncze skały, by za kolejne kilometry zlać się w jedną masę. Jednak jak bardzo zróżnicowaną:
IMG_0746.jpg
IMG_0748.jpg
IMG_2329.jpg
Dojeżdżamy do tamy i jeziora Vidraru.
Czas na zdjęcie dla rodziny.
IMG_2333.jpg
Nie mam ochoty na jazdę kolejny raz krętym asfaltem za samochodami, wśród samych drzew i proponuję objazd jeziora od zachodu.
Mirek z Ulką nie namyślają się wiele i już za chwilę nikniemy w dziurze w ścianie z napisem Ceresit.
IMG_0751.jpg