Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23.02.2012, 21:09   #22
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,783
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 19 godz 49 min 13 s
Domyślnie

Hola!
Powroty po takich wyjazdach są trudne. Bo choć tęskni się w końcu troszeczkę, ale też przyzwyczaiło się do bycia w podróży. Do intensywności doznań, ciągłych zmian, inności...
Jednak wrócić trzeba. Choćby po to, żeby popracować i zarobić na następną podróż…
Z jednej strony – miło spać w końcu w swoim własnym łóżku ze swoim własnym kotem.
Z drugiej – powrót do szaro-buro-deszczowo-zimnej ojczyzny…

Ale przed oczami mam takie widoczki jeszcze:
IMG_3377.jpg

A więc jestem w domu. Bogatsza o nowe doświadczenia, nowe znajomości oraz karimatę made in Chile. I oczywiście jakieś 5 kg muszli i skał.

Już wiem, co to znaczy guerilla camps i chyba to lubię.
Przekonałam się, że woda na południowej półkuli faktycznie kręci się w lewo!
Wiem, że da się wysiedzieć w samolocie 13,5 godziny obok trójki płaczących dzieci.
Da się też przeżyć 10 śniadań z rzędu, na których jest tylko tuńczyk z puszki
Można także przejechać 2000 km bez prawa jazdy, które zostało w domu.
Nie posądzałam się także o umiejętność przeżycia 16 kolejnych mocno alkoholowych wieczorów…

Podsumowanie na gorąco wyszło nam tak:

ilość uczestników: 3
kilometry: 6100
paliwo: 9,9 l/100 km
wysokość: 0 - 4442 m n.p.m.
temperatura: 3 - 30°C
alkohol: ok. 40 l białego wina, 1,5 l czerwonego, 0,5 l rumu. Jeden wieczór piliśmy też piwo…

Teraz nie zostaje nic innego jak zrobić przegląd tysięcy zdjęć i zacząć pisać relację…



Motto naszego wyjazdu w formie obrazkowej:

__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą

Ostatnio edytowane przez jagna : 24.02.2012 o 00:24
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem