Pięknie dziękuję za materiały.
Objaw pacjenta był taki -całą jesień i zimę coraz gorzej zapalał. Za każdym razem wymagał ładowania prostownikiem przez co najmniej 10minut (albo dwie fajki

) bez ograniczenia prądu (8-10A leciało). Później brał. We wtorek rano zrobiłem wszystko jak bozia nakazała, a tu dupa, nie kręci. Szybko wytargałem aku dyżurne (180Ah/1500A rozruchu - od Mana TGA

), zapiąłem kable, zakręciłem. Z kabla od aku motocykla poszedł dym i zagrzał się do ok 80st C.
Wywiad środowiskowy: Rozkręcić plastiki, sprawdzić czy aku na krótko chodzi dobrze. Chodzi kiepsko. Sprawdzić czy w ogóle tłok chodzi w cylindrze (podejrzenie zatarcia). Wykręcona świeca - rozrusznik kręci aż miło. Zauważono ponadto, że linka dekompresora nie działa jak powinna.
Diagnoza: Poprzedni właściciel lub jego mechanik źle ustawil linkę - oparła się ona na krawędzi kołnierza przy solenoidzie. Powinna była być wewnątrz kołnierza. Z bliżej nieokręslonego powodu wskoczyła na swoje miejsce, wsutek czego powstał nadmierny luz na lince i nie była ona w stanie zaciągnąć odprężnika. Wskutek problemów z odprężnikiem rozrusznik pobierał duży prąd, co doprowadziło do korozji galwanicznej miedzi. Spowodowało to wzrost rezystancji kabla wskutek czego proces lawinowo się powtarzał.
Leczenie: Zdemontowanie linki oraz solenoidu, rozkręcenie, czyszczenie, smarowanie, montaż. Skrócenie kabla od akumulatora, oczyszczenie, montaż nowego oczka na końcu, zaciśniętego i zalanego cyną. Złożenie wszystkiego auf zusammen do kupy i zaizolowanie kabla koszulką termokurczliwą.
Czyli - wszystko po trochę. Piwo mogę postawić przy okazji

Z obsługa rozrusznika - właśnie oto mi chodziło, Nie fortunnie użyłem sformułowania jeden obrót tłoka. Chodziło oczywiście o jeden cykl, czyli dwa obrotu wału korbowego.
Sprawie koła PW.
Dzięki!
