baba_od_motylków ];->
Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: Poznań
Posty: 30
Motocykl: "Błękitka" 600V
Online: 14 godz 25 min 0
|
C.d...
Ostrzeżenie, na którym władze parku zachęcały do tupania w celu odstraszenia gdzieniegdzie występujących żmij, otrzeźwiło ich z wyścigowych wojaży Afryki. Świat znowu był sobą, samochody samochodami, ludzie ludźmi, choć niektórym jakoś podejrzanie nadal coś kapało z ust. Błędne skały są obłędne. Pełne zakamarków, zmieniających się kolorów, przesmyków, zagajników. Przecież kupowali bilet na krótką, pieszą wycieczkę, a nie podróż w kosmos i lądowanie na księżycu. Kurtka otarła o skalną ścianę, zrobiło się naprawdę wąsko, trochę duszno, słońce nie docierało już na dno, za plecami odezwał się znajomy głos:
- Boisz się?
- Bear Grylls to znowu Ty?
- No pewnie. Kto inny mógłby przeżyć na księżycu w butach trekkingowych i polarze.
- Wariat jesteś.
- Mój wujek Napoleon słyszał to codziennie i żył 
Obok słychać było kapiącą wodę, stróżka toczyła się tuz pod ich nogami, wiła się i prowadziła niczym drogowskaz „chodźcie za mną, idźcie śladami białego królika” (a może to nie ta bajka?). Szli powoli, próbując ignorować zniecierpliwione glosy zatamowanej w przesmyku wycieczki rodziny i znajomych z dziećmi. Droga na chwilę zrobiła się szersza, żeby nagle uskoczyć pod dużym kątem w bok, stawiając na wprost wysoką ścianę, co kończyło się guzem na środku czoła u bardziej niezorientowanych spacerowiczów. Znaleźli grotę, trzeba było się tam dostać na czworaka, ale w środku dało się już normalnie stanąć. Tunel wychodził w górę i łapał oddech w pełnym słońcu, promienie rozbijały się na mokrym mchu porastającym jedną ze ścian. Było pięknie…no może gdyby Bear nie miał takiego ADHD byłoby piękniej, ale nie ma się co czepiać – takich miejsc nie ma dużo…i jestem pewna, że mówię tutaj w skali świata, a nie tylko naszych polskich gór.
Wrócili do Królowej. Od pewnego czasu już mało kto porównywał ją do krowy – nawet prawie rasowy pies strażnika parku.
- Mój Drogi nadszedł czas…Jedziemy na PSTRĄGA!!!!
Wpadli do karczmy, jak wygłodniałe Misie Brunatne. Trochę tylko brunatne, głównie od kurzu ze Szczelińca i Błędnych Skał. Zamówili wyczekane danie w promocji z kuflem piwa – tyle ze kufel był jeden na pół i właściwie nie kufel, tylko szklanka o pojemności 330 ml.
Ryba rozpływała się w ustach, ości nie przeszkadzały, ciepło kominka rozchodziło się po sali, a im powoli sen wkradał się na powieki. Wstali od stolika, by jeszcze chwilę pospacerować po okolicy, dla otrzeźwienia, żeby bezpiecznie wrócić na nocleg. I przez przypadek usłyszeli rozmowę…
- Patrz chmury zbierają się nad górami.
- Jo, we wsi mówią, że padać ma jutro niemiłosiernie.
- Taaaa, śnieg padać będzie, już mówili gdzie w pogodzie.
- No jak śnieg?
- Ano śnieg, prawdziwy, zobaczysz jeszcze, minę inna będziesz miał.
Śnieeeeg? Niee…dziś było 20 stopni, słońce po horyzont, chmury żadnej…no fakt teraz coś tam się kłębi, ale bez przesady…Weszli jeszcze do sklepu po bułki z pieczarkami i nowy zapas krzyżówek i spokojnie, bez podejrzeń udali się na spoczynek…
C.D.N.
|