Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01.04.2012, 19:25   #24
Nuvoletta
baba_od_motylków ];->
 
Nuvoletta's Avatar


Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: Poznań
Posty: 30
Motocykl: "Błękitka" 600V
Nuvoletta jest na dystyngowanej drodze
Online: 14 godz 25 min 0
Domyślnie

Cd...

Weekend majowy nieuchronnie się kończył…zostało go zaledwie kilkanaście godzin. W powrotnym nastroju pakowali do kufrów rzeczy porozrzucane po pokoju, no i oczywiście zbiór do połowy wypełnionych krzyżówek…Dziś słoneczny szczeniak nie obudził ich machaniem ogona. Dziś za oknem było pochmurno…trochę szarawo, jakoś nieprzyjemnie. Nie odchylali firanek – może, jeśli nie spojrzą, to nie będzie padać.

- załóż polar, mam przeczucie, że będzie potrzebny…
- zaczęłaś wierzyć w przepowiednie o śniegu? ;>
- tak jakby…

Palec wskazał otwarte na oścież drzwi wejściowe - Na trawie przed domem leżał śnieg. Nie dużo, trochę płatków pokrywało zielony dywan, kilka spadło na płaczącą wierzbę, jeszcze inne rozgościły się na płocie. Kilka nowych zamierzało dołączyć do ekipy, wcale się nie spieszyły i wcale nie miały zamiaru rezygnować z przyjemności jaką daje opadanie.

Afryka nie była zadowolona z faktu, że wygląda jak bałwan – stała z rozstawionymi lusterkami i zapartym kołem, trochę jak osiołek, usilnie domagając się wytarcia śniegu z kanapy. Warczała przy odpalaniu, że niby ich pogięło, że ona nie będzie w takich warunkach jechać, a oni z kolei tłumaczyli, że to przejściowe i muszą dojechać tylko do krajówki, a tam już pójdzie z górki…dosłownie. Z resztą śniegu jest jak na lekarstwo i trzeba to potraktować, jak kolejną dobrą przygodę – porobią kilka zdjęć i będą się chwalić, że wracali do domu w maju w śniegu. Dała się przekonać…ruszyli. Do Ząbkowic mieli 40 kilometrów – właściciel chaty pomagał im na pożegnanie – „powodzenia i szerokiej drogi – będzie Wam potrzebna”.

Po pierwszych trzech kilometrach zaczęły parować im wszystkie szyby – te zastępujące oczy też - z tym już sobie radzili, nie raz. Po kolejnych trzech zaczęło ślizgać się tylne koło – nie, to tez nie nowość, Afryka pilnowała, żeby trzymać się drogi. Gdy przejeżdżali przez niewielkie miasteczko, ludzie wychodzący z kościoła pukali się w głowy na ich widok, próbując pokonać leżącą na poboczu hałdę śniegu.. Robiło się zimno. Wyjechali za miasteczko… Równo ze znakiem informującym o końcu terenu zabudowanego, ktoś posmarował świat grubą warstwą cukrowego lukru.
Śnieg sięgał prawie do połowy koła, wiatr zacinał od lewej strony, już nie odróżniali drogi pod pobocza. Gałęzie drzew uginały się pod ciężarem białego puchu. Bezsilne opadały na środek drogi (chyba…mieli nadzieję, że tam jest droga) idealnie na wysokość kasku. Działo się coś dziwnego i fascynującego.
Afryka już od kilku chwil nie była pewna czy chce jechać dalej, może warto było zostać w miasteczku…Na GPS widać było 25 kilometrów do krajówki– nie, tyle dadzą radę – pojadą baaardzo, bardzo wolno i dadzą radę – nikt z tej ekipy nie miał w zwyczaju się podawać. Dojechali do skrzyżowania dróg po środku niczego. Nawet jeżeli było tam cokolwiek, to teraz było białe i kompletnie niewidoczne. Droga zaczęła się lekko wznosić. Jechali na tyle wolno, żeby podziwiać widoki. Świat był bajkowy. Wielkie puchowe poduchy leżały na poboczu, zapraszały do chwili odpoczynku, wyglądały tak przytulnie. Granice ziemi i nieba zacierały się – wzgórza, pola i chmury były teraz jednym – poruszali się w czystej bieli. O istnieniu prawdziwego świata przypominała tylko czarna linia po oponie Afryki.
Wzniesienie rosło – każde zatrzymanie powodowało niekontrolowaną jazdę w dół, do momentu kiedy Afryka nie złapała przyczepności. Sprawdzili to tylko raz – nie zamierzali się więcej zatrzymywać. Oczywiście do momentu kiedy drogę (jeżeli w tej części tekstu używam słowa „droga”, mam na myśli hipotetyczne miejsce jej występowania, o którym świadczyć może jedynie równiej ułożony śnieg) zatarasowała w poprzek wielka cieżarówa. Z szoferki wyskoczył pan w…bermudach i trampkach i przeklinając wniebogłosy, biegał w koło, bardziej dla rozgrzania, niż podtrzymania dramaturgii sytuacji.

- Droga jest nieprzejezdna – nawet nie próbujcie się przebijać.
- Motocyklem tez nie damy – pytanie było bardziej retoryczne, niż mądre.
- Niczym nie dacie, hulajnoga też – śniegu jest z 60 cm, a stromizna rośnie. Jadę z Hiszpanii i nie przypuszczałem, że 30 kilometrów przed domem zobaczę coś takiego.
- To jak teraz do krajówki?
- Do krzyżówki i w lewo, tam są niższe wzniesienia przy wyjeździe – motocyklem tym razem powinniście dać radę...

C.D.N.
Nuvoletta jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem