Mówisz kolego rub1n- "szkoda". Coś Ci napiszę:
Jestem Marian. Dla znajomych- Maniek. Mieszkam na Malinówce.
Pozwólcie, że opowiem Wam fragment ze swojego życia.
Dziewięć lat temu byłem nikim. Żyłem jak wszyscy wokoło. Jednak znienacka dopadła mnie chęć zrobienia czegoś innego.
Myślałem o podróży, wyprawie na koniec świata... Ale ostudził mnie brak kasy. Jednak słowo 'wyprawa' we wszystkich odmianach powracało.
I wymyśliłem, że wyprawię sobie imieniny!
Imieniny inne, niż wszystkie! Przede wszystkim, bezalkoholowe!
Pierwszego roku zaprosiłem najbliższych i o dziwo, nikt krzywo nie spojrzał. Okazało się, że jest tak wiele tematów do rozmów... śpiewy też były, ale repertuar inny, niż dotychczas.
Z roku na rok przybywało mi gości. Impreza się rozrastała i coraz głośniej było o moich "MALINÓWKACH".
Ludzi przychodziło każdego roku więcej i więcej. Gospodarz domu nic nie miał do tłumów moich gości, bo wszystko było wzorowo, choć ochrona domu na wszelki wypadek czuwała.
Po pięciu latach już cała okolica czekała na dzień moich imienin. Nawet w gazecie napisali. Było w modzie pokazać się na mojej "MALINÓWCE".
Niestety, mimo ustalonych reguł, wciskali się na nie i okoliczni żule zwabieni ciepłym światłem z mojego mieszkania. Pojawiły się nawet toasty na moją cześć tym, co przynieśli w rękawie.
W kolejnych latach ludzi było tak dużo, że przestały do mnie docierać imieninowe prezenty! Znalazło się kilku nowych Marianów, którzy nie wzdrygali się ich przyjąć.
Na dokładkę zmieniła się ochrona i gospodarz domu, którego żona miała na dole sklep monopolowy. Swym garbatym, handlowym nosem zwietrzyła interes i dalej już poszło!
Nikt nie słuchał moich protestów, bo jak to- imieniny na sucho?
Słynne imieniny Mariana dostały nowe życie.
Dziś ludzie o mnie zapomnieli. Bez "MALINÓWKI" znowu jestem nikim.
Ostatnie swoje imieniny świętowaem z przyjaciółmi po sąsiedzku, w parku. Nie chcieliśmy patrzeć na rozświetlone kolorowym, migającym światłem okna mojego domu i słuchać, jak wszystko wkoło tętni w obcym rytmie.
Jak co rok w życzeniach przewijało się jedno:
"Zdrowia i realizacji wymarzonej wyprawy- Maniek!"
|