baba_od_motylków ];->
Zarejestrowany: Feb 2011
Miasto: Poznań
Posty: 30
Motocykl: "Błękitka" 600V
Online: 14 godz 25 min 0
|
Stanęli na progu pensjonatu. Ociekająca z nich woda natychmiast utworzyła pod nogami sporą kałużę. Nawet włosy pod kaskami mieli mokre. To nic. Właściciel obejścia czekał na nich z szerokim uśmiechem. Na stole stała gorąca herbata.
-Toście sobie wycieczkę zrobili haha 
Nie miał zamiaru współczuć swoim gościom.
- Napijcie się, wybierzcie co chcecie jeść i gnać pod gorący prysznic, bo nie wyglądacie najlepiej.
Nie trzymał dystansu i tak byli jedynymi obywatelami tej ostoi ciepła i suchości, więc nie było po co stwarzać sztucznych pozorów. Przy ciepłym napoju pogadali trochę o górskich niespodziankach pogodowych, jak to tylko wariaci jeżdżą motocyklem, jak sami słyszeli, że swój mówił, że śnieg. Że nie ma prądu nigdzie w promieniu kilkudziesięciu kilometrów i jeszcze na tysiąc innych tematów. Goście byli trochę zaskoczeni tą otwartością, ale przecież była najlepszą rzeczą jaka ich tego dnia spotkała, więc nie mieli zamiaru protestować. Aż w końcu padły słowa, które rozwiały całą tajemnicę…
- Też kiedyś jeździłem…
Te trzy słowa (albo wersja skrócona – „też jeżdżę”) są specyficzną bramą do innego świata – świata współpracy, pomocy, sympatii i chyba mogę pokusić się o stwierdzenie – lojalności – wobec wspólnej pasji, wobec przebytej drogi, ze zrozumieniem tego, co siedzi w głowach i sercach zapaleńców, którzy porzucają spokój dla kilku smagnięć wiatrem po plecach. I dobrze – niech tak zostanie. I jakiekolwiek macie doświadczenia w tym temacie, wolę mieć przekonanie, że gdy leżę na asfalcie, obolała od upadku, bo ktoś kolejny raz zapomniał, że to, co dla kierowcy jest zwykłą stłuczka, dla motocyklisty (i jego plecaka) często jest walką o zdrowie (i o życie), ktoś inny zatrzyma się, zgasi silnik i pomoże wstać. Poczeka, popatrzy i zrozumie „po co to wszystko”. Naiwność świeżaka? Oby nie…w końcu nie tylko miejsca w Polsce mamy piękne – ludzi też.
Rozmowa ciągnęła się dalej przy obiedzie, później przy piwie, a później przestał działać czytnik kart, bo cały pensjonat chodził na agregacie J Zapłacą rano, jak wszystko ruszy – teraz jeszcze po piwku „na krechę” i przypomnienie:
- Agregat wyłączam o 22.00. Cisza nocna, jak na koloniach  .
Poranek był cudny. Słońce (bezczelnie) powróciło pod postacią szczeniaka Łaziło po kołdrze i kompletnie nie zwracało uwagi na lekko zaspane pytania „gdzieś ty było wczoraj?”. Za oknem alpejska dolina krzątała się w nadmiarze obowiązków zafundowanych przez wczorajszy „incydent pogodowy”. Tak, tak alpejska dolina to nie żadna pomyłka – za oknem widoki powalały. Śnieg i słońce, potem znowu śnieg i jeszcze trochę słońca. Błękit współgrał z bielą i kontrastował z czernią…niczego innego jak suchego i idealnie czystego asfaltu. Droga do domu biegła tuz obok nich. Jeszcze tylko jajecznica, mocna, czarna kawa i są gotowi.
Pożegnaniom nie było końca, ciągle jeszcze zostawało coś do powiedzenia, ale czas szczypał już po kostkach i nie było odwrotu. Poza tym, kto nie lubi wracać? Czym jest najlepsza przygoda, jeżeli się nie kończy. Czym jest opowieść, kiedy nie ma jej komu opowiedzieć. I, że przesada bo to tylko weekend (trochę dłuższy niż zawsze, ale jednak weekend)? Dla naszej pięknej Polski warto poświęcić choćby weekend, a ja wolę pisać „słodkie życie” zamiast „dolce vita” i „idź na całość” zamiast „go for it”. I choć Czarnogóra jest piękna, w Rumunii można uciec od świata, Toskania powala w każdej dziedzinie, a na Litwie można zjeść jak król, to najlepsze wspomnienia mam stąd, z Polski. Bo zaskakuje, choć jest swojska, po zachwyca, choć jest codzienna i bo niestety więcej historii doczekam się o Laosie, niż o Borach Tucholskich.
Warto czasem pojechać 200 km od domu i rozbić namiot  .
Droga do domu wynagradzała wszelkie problemy poprzedniego dnia. Przymilając się do jadących, zdawała się być bardziej prosta, bardziej pusta, niż zawsze i tylko krowy na poboczu stały tak samo jak kilka dni temu, żując zieloną trawę, wygrzebaną spod topniejącej kupki, prawie zapomnianego już śniegu.
Postawili kufer na podłodze w pokoju, wyjęli już dość zmęczoną, jeszcze mokrą mapę Polski…to co teraz? Może Podlasie?
|