Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02.05.2012, 21:18   #14
pawelsitek
 
pawelsitek's Avatar


Zarejestrowany: May 2010
Miasto: Garwolin
Posty: 191
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Galeria: Zdjęcia
pawelsitek jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 15 godz 37 min 3 s
Domyślnie

23 lipca.

Akcja "Paszoł Won" :!:

Z rańca zerwałem świnstwo z pieleszy, atak na granicę.
Przy okazji zaleciałem do wytwórni świecidełek. Kupiłem troche gratów dla mamy i najdroższych mi dziewczynek :lol: Trzeba przyznać że to co tam robią jest arcy-oryginalne. Podobało mi się.











A dziewczynka z Demelem siedzi i zasuwa:


Granica - dwa poradzieckie czołgi rozdupcone delikatnie, służą w chwili obecnej do parkowania osiołków którymi myściciele przybywają na bazar pomiędzy dwoma granicami.


Olewam afgański bazar który sie dzieje tam co sobotę, uciekam jak najszybciej. Przechodze afganskie trzepanie sakw, spotykam tadżyckiego pogranicznika co mnie herbatą częstował, robi sie miło
Nareszcie wśród swoich :!:





Jadę na Ishkashim.
Przed miasteczkiem widze stojący rower oparty o drzewo, a w krzakach frajer siedzi i s*ra rzadką strugą którą to wiatr niesie na drugą strone Piandzu.... fujjjjj :?
Czekam, wyłania sie kudłaty gościu z nosem zielonym od tego s*rania.
Pytam go ki grzyb - mówi że sie leje z rzyci od samego Khorogu.
Anglik, Tom... jedzie sobie dookoła świata.....

Myśle sobie - ta rodzinka w Dasht co mnie przyjmowała i sędziwy doktor mogą mu pomóc.
Zaproponowałem mu że go zaprowadze.
On na to - moja mama jest lekarzem, zadzwonie i ona mi powie co robić :mrgreen:
Mamunia mu powiedziała nazwe leku jaki ma kupić, a ten ciemny człowiek lata po Ishkashim zeby go kupić :lol:
Ja mu naciskam zeby pojechał do lekarza, a on dalej dzwoni do mamusi. Juz miałem ochote go zostawić i niech mamusia zdalnie nim kieruje, ale nie przystoi......
Poszlismy do apteki - tam ampicylina i tetracyklina. Kupił to drugie, 1zł paczka. I dzwoni do mamusi pyta czy dobre.....

W koncu sie zważył porządnie, wkoło kibla niet. Ja wiedziałem ze koło bazaru jest bardacha, zaprowadziłęm go, ryknął z rzyci jak angielski silnik odrzutowy Pratt&Whitney i zzieleniał jeszcze bardziej.

W koncu zdecydował się pojechać do Dasht.


Tam sędziwy Parpisho zrobił jakąś miksture sobie wiadomym sposobem i dał mu do wypicia. Antybiotyk kazał łykać, podobno nie zaszkodzi.
Ten kolega z lewej to Nikusho, syn lekarza, studiował w Khorogu historię. Strasznie fajny człowiek :!:

I tak dla Tomcia poświęciłem jeden dzien jazdy i była to lekcja żeby nigdy więcej nikomu na trasie nie pomagać tylko dbać o własną dupę :evil: Ale o tym za moment....
pawelsitek jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem