24 lipca.
Tomcio wstaje jak nowo narodzony.
Żegnamy sie z rodziną i lecimy dalej.
Dojechalismy do Namadgut, zasalutowałem Iziemu. Położyłem kilka kluczy ampulowych i godło Polski.
Chwila zadumy nad ludzkim życiem i jak łatwo je stracić....
Troche porozmawialem z człowiekiem który mieszka nieopodal tego mostu.
Pojechalismy dalej.... 3km od Namadgut jest sklep, zatrzymalismy sie. Patrze - pompki nie mam.
Jakiś kilometr wcześniej wpadłem w dołek i nieźle mnie dobiło, pewnie wtedy wypadła.
Tomcio wyjechał z takim tekstem - to musisz sie cofnąć i poszukać, ja jade dalej....
Bez podziękowania za pomoc z dnia poprzedniego odjechał. Kulturalny człowiek zrobiłby tak:
Stary - jedź lewą stroną ja prawą i znajdziemy....
A on se pojechał i miał w dupie.
Pompki nie znalazłem, tłukłem sie w te i nazad, ale spotkałem miejscowych łebków i pytam czy mają pompke. Maja
Za ile odsprzedacie?
Za 2$
Macie 5$, dupe ratujecie
Od młodzienców dostałem jeszcze całą torbe moreli i kawałek arbuza
Ponownie przejechałem przez Namadgut, tych kluczy ampulowych i godła które zlozyłem wczesniej juz nie było

Szkoda słów.....
Ale jedna rzecz dodała mi motywacji. Dos*ać angolowi. Cwaniak miał lepszy rower, przełozenia w piaście i lepiej ciagnał pod górki. Ale nie miał takiego Vtwina w nogach jak Situ :lol:
Z opowieści wiedziałem ze dzien przede mną jedzie Niemiec, dalej dwójka Szwajcarów a 2 dni przede mną Paul z Holandii i podobno jest cholernie szybki..... no to robimy challenge kto pierwszy na Ak Baital :lol: (jasne ze wygrałem mimo najcięższego roweru).
Tego dnia Tomcio miał ze 2 godziny przewagi, mimo to jakims cudem znalazłem sie dalej niz on