25 lipca
Strzała na Langar.
Z tadżyckiej strony Afganistan jakoś zdrowiej wygląda:
Nagle w jakiejs wiosce przed Langarem spotykam Olę:
I zaraz napatoczył sie Sławek.
No to co - hopsasa na browar :lol:
Zaraz napatoczył sie Tomcio.... myslałem że jest przede mną a poprzedniego dnia jakoś nieumyślnie musiałem go łyknąć :lol:
I krótka pogaducha z angielskim "kolegą", o Unii EU itd....
Ten wyjeżdza z tekstem że duzo Polaków pracuje w UK.
Ja zażartowałem - nasi żołnierze ginęli za nich w Bitwie o Angię więc coś nam sie należy teraz, teraz po części to i nasza ziemia :lol:
Ten oburzony - JAKTO




? :!:
Dostał od nas krótką lekcie historii o Dywizjonie 303...
Wkurzyło mnie że on nie wiedział nic o Polakach latających nad Londynem :evil: Ja wiem że oni Polske mają w gdzieś ale że aż tak?
Ola i Sławek spędzili 13 dni w górach z plecakami. Szli sobie na wysokosci 5000m gdzies w okolicy Piku Marksa i Engelsa. Znów mnie dobiło
Fajnie browarki wchodzą ale trzeba jechać dalej. Wypruwam do przodu.
Na prawo Wakhan, na lewo Pamir.
W Langar zakupy w Biedronce :lol:
Za Langarem potężny podjazd. Za mną Tomcio z lepszymi przełożeniami.... niedopuszczalne było żeby mnie łyknął.
Wbijam sie, wbijam, kapeć. Pompuje, przejeżdzam kawałek dalej. Pompuje, przejeżdzam itd....
Tomcio mnie doszedł, podjechalismy na górę, zdecydowalismy ze rozbijamy biwak.
Ja łatam pierwszą i ostatnią gumę na trasie:
Poprosiłem Tomcia by mi cyknął fotkę na tle Hindukush o zachodzie, a on: nie teraz, zaczynam gotowac.
Rzeczywiscie kartofla obierał....
Potem słonce zaszło i dupa z fotki. W sumie mogłem statyw wywlec i sam se zrobić.... :lol: