Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12.05.2012, 16:27   #15
calgon
 
calgon's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
calgon jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
Domyślnie

Jak to zwykle bywa perturbacje z wyjazdem trwały do ostatnich minut.
Gdy już dogadałem się z Mariuszem(bmw) co do godziny czyli zaraz po pracy, drugiemu Mariuszowi(aprilia) wypadł jakiś kurs do innej mieściny i miał spore spóźnienie.

Dogadaliśmy się, że my pojedziemy sobie spokojnie we dwóch a on nas dogoni.
Sytuacja była na tyle prosta, że mieliśmy ustalone miejsce noclegu niedaleko Myślenic.

Umówiłem się z Mariuszem na stacji paliw przy wylocie z Wrocka.Czekał na mnie chwile a było bardzo gorąco. Podejrzewam ,że pływał już w swoich ciuchach.
Widząc GS zapakowanego w 3 kufry i worek oraz tankbag zapytałem czy aby na pewno jedziemy do Rumunii?
Wyglądało mi to na miesięczny wypad do Mongolii sądząc po pakunkach.


Szybciorem ustaliliśmy aby nie pchać się na nielubianą przez nas autostrade A4 i ruszymy przez Grodków na Głuchołazy czyli przejście z Czechami.

Droga pusta słońce wali cóż chcieć więcej.Piątek po pracy i perspektywa wolnego motocyklowego tygodnia to jest to.
Przemieszczając się bocznymi drogami wzdłuż rosnącego rzepaku dotarliśmy do granicy.
Kierunek obraliśmy na Cieszyn czyli po drodze trochę górek.Meldując się wieczorkiem w Myślenicach zaczęliśmy dzwonić.
Rafał u którego mieliśmy zanocować już znudzony oczekiwaniem przygasił grila i czekał na nas zniecierpliwiony.

Drugi Mariusz dysponujący swoją Aprilią objuczoną jak wielbłąd nie odbierał telefonu. Pomyślałem, że pędzi autostradą A4 gdyż wyjechał 4godziny po nas.

Rafał jak zwykle przywitał nas bardzo gościnnie i udzielił ostatnich wskazówek co do naszych Rumuńskich planów.

W końcu wpadł do nas zziajany Mariusz.Wypijając trzy karniaki pożalił się ,że miał przygodę.
Pędząc do nas a czas miał niezły poczuł swąd.
Nie możliwe aby dochodził z mojego motocykla pomyślał.
Jednak uświadamiając sobie rozmowę ze mną dzień wcześniej oblany zimnym potem zjechał na stację spodziewając się pióropusza ognia na swojej dupie.




Rozmowa wyglądała tak.
-Maniek te sakwy są moim zdaniem za blisko tłumików nie sądzisz?
-Człowieku to są carbonowe Akrapowicze one się nie grzeją dotknij.
-I co ?pewnie nawet takich na oczy wcześniej nie widziałeś.
-Dobra ok jak tam chcesz tylko pozapinaj dobrze ten czamadan bo wieziesz moja karimate:-)))



Efekt był taki że Maniuś zjeżdżając na Shella modlił się aby mieli gaśnice.
Karbon jednak się nagrzał :-))))))))))))



Dobrze, że nic się nie stało.Szkody poza sakwami to przytopione kalesony na stałe do torby.
Najbardziej jednak Maniusiowi było żal jego najlepszych bokserek, które przyjarały się w idealnym miejscu.

Na sam koniec dorwaliśmy się do komputera przeglądając pogodę w Rumuńskich górach.My byliśmy dobrej myśli, Rafał natomiast traktował to lekkim uśmiechem.

calgon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem