Garść informacji z zastrzeżeniem: stan na 04.2010.
Do Górskiego Karabachu z Armenii dla samochodów osobowych (i motocykli) prowadzi w zasadzie jedna droga. Wzdłuż granicy z Turcją, a następnie z Nachiczewanem przez miasta Jeghegnadzor i Goris. Polecam tę trasę narzekającym na drogi w Polsce. Szosa jest kręta jak cholera, a dziura goni dziurę.
Stepanakert (stolica) - to nieduże miasto, w którym dominuje nieciekawa zabudowa powstała w okresie ZSRR (5-6 kondygnacyjne bloki mieszkalne). Uwagę zwracają budynki administracji publicznej. Siedziba prezydenta republiki, budynek parlamentu oraz ich otoczenie są bardzo zadbane i prezentują się godnie. Oczywiście od razu widać, że jesteś turystą. Ludzie oglądają się za tobą na ulicy. Są ciekawi, nie agresywni.
Szusza - to miasto, na którym dramatyczne piętno odcisnęły wydarzenia wojenne. Naturalne, górzyste ukształtowanie terenu sprawiło, że Szusza stanowiła silny ośrodek oporu. Miasto, ostatecznie zdobyte przez Ormian, w trakcie działań wojennych doznało znacznych zniszczeń, widocznych po dziś dzień niemal na każdym kroku. W tym dość przygnębiającym krajobrazie wyróżnia się odbudowana ze zniszczeń katedra, siedziba biskupa Karabachu. Niestety wśród opustoszałych domów wciąż zruinowane pozostają zarastające chaszczami muzułmańskie meczety.
Hadrut - miejscowości położona w południowej części republiki. Wiedzie tam wąska i kręta szosa, z której można obserwować wspaniały, górzysty krajobraz. Co jakiś czas przy drodze można zauważyć tablicę z informacją, która w angielskojęzycznej wersji głosi: „North-south highway. Built with participation of all Armenians”. Oczywiście z autostradą nie ma nic wspólnego. Hadrut to niewielkie miasteczko, w którym warto zajrzeć do położonego w jego górnej części XVII wiecznego kościoła, po drodze obserwując urokliwą zabudowę. Przyjemnie jest spędzić tam słoneczne, leniwe popołudnie.
Gandzasar - klasztor wpisany na listę unesco, na północ od Stepanakertu.
Niestety do ciekawszych miejsc (np. Agdam) trudno się dostać m. inn. ze względu na ich znaczenie militarne, choć być może to tylko mnie zabrakło determinacji.
Z mieszkańcami bez problemu dogadasz się po rosyjsku. Nie dotyczy to młodzieży, którą ominęła nauka tego języka. Mała strata, bo mam wrażenie, że starsi mają sporo więcej do powiedzenia
W Karabachu nie działają żadne sieci komórkowe poza Karabagh Telekom. Są budki telefoniczne na miejscową kartę, w Stepanakercie jest kawiarnia internetowa.
Warto odżałować parę groszy i mieć wizę (do wykupienia w Stepanakercie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych). W zasadzie w każdej miejscowości zaglądali mi w papiery, zwiedziłem też dwa posterunki policji, ale za każdym razem było sympatycznie. Brak wizy = mandat + składanie wyjaśnień i inne upierdliwości, na które zwyczajnie szkoda czasu.
Jeśli na tym samym paszporcie planujesz wybrać się do Azerbejdżanu, to poproś o nie wklejanie wizy z Karabachu. Po prostu przyjmij ją luzem. W Azerbejdżanie z taką pamiątką możesz być niemile widziany.
uff