Cytat:
Napisał pezet
DZIEŃ 6
Za radą miejscowych bikerów zdecydowaliśmy się na nocleg nad miejskim jeziorem. Miejsce było ładne, ale długo się nim nie cieszyliśmy...

|
My cieszyliśmy się nim jeszcze krócej.
Najpierw próbowaliśmy od strony pomostu. Pijane typy dosłownie obsiadły motocykle i choć nie stronię od miejscowych, to wymiękłem. Czekaliśmy, aż się troszku rozluźni, ale co i rusz dobijali nowi z taką samą u wszystkich zawartością plastykowych taszek. Była sobota

Objechałem jeziorko z różnych stron i jako takie miejsce było po przeciwnej stronie, od strony szlabanu. Wjechaliśmy, znaleźliśmy miejsce... a za nami van wyładowany miejscowymi łbami, którzy już na parkingu stali i obserwowali nas, nie wysiadając z auta. Stoją, nie wysiadają, długimi światłami nam przyświecają

...
Dalej wjechać się nie dało, bo teren podmokły...
Gdy dodatkowo zobaczyliśmy kilkanaście metrów od nas, w gęstych krzakach rozpalone ognisko i wytaczających się trunkowych, zatrąbiliśmy odwrót.
Rozsądek zwyciężył. Aż tak bardzo spać nam się nie chciało

i jak powiada kolega Wolly- mamy światła w motorze

Jak pisałem w swojej relacji, zamknęliśmy wtedy dzień spokojnie, nad Różanką.
Dawaj dalej!