Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13.06.2012, 12:47   #32
sambor1965
 
sambor1965's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,669
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
sambor1965 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 7 godz 30 min 48 s
Domyślnie

Zauważcie, że zawsze najpierw jechaliśmy do Jusufa i na wydmy jechaliśmy ubrani na lekko i bez bagażu. Erg to coś innego niż pustynia Błędowska. Nie mówię, że łatwiejsze - inne... Inny piasek, inna też temperatura. Po godzinie jazdy na wydmach ciężkim sprzętem człowiek jest wykończony.
A jak jest pierwszy raz i uwierzy, że Varadero czy Afryka to motocykl stworzony do jeżdżenia po wydmach to problem gotowy. Nie mam się za eksperta wydmowego, przejeżdżam je tylko jeśli są po drodze i raczej nie szukam fanu w specjalnym po nich jeżdżeniu. Uważam to za hm... niepodróżnicze podejście. Bardziej sportowe: rajdowe, motocrossowe. Nie ciągnie mnie to po prostu. Owszem, na lekkim sprzęcie jest zabawa i mam radość, ale Afryką? Zresztą koledzy na dużych KTMach też się szybko wyleczyli z jazdy po ergu.
Erg zresztą ergowi nierówny. Inny jest piach rano, inny w południe. Inny jeszcze po deszczu.
Ramlia i ta sucha rzeka to jest czelendż za każdym razem. I wciąż się ktoś tam gubi, mam przemyślenia takie po tych kilku razach by zawsze się umawiać na spotkanie w konkretnym punkcie za rzeką. Poza tym nie dopuszczać do sytuacji, by ktokolwiek walczył w terenie w pojedynkę. NIe wolno tracić kontaktu wzrokowego. No i trzeba wiedzieć kiedy zawrócić...
2 lata temu musieliśmy zostawić motocykle w śniegu na 3900 metrów tuż przed przełęczą w Kirgizji i szukać spania niżej. To była mądra decyzja Iziego. Pozostanie tak wysoko mogło się źle skończyć. Kajman zdecydował się wycofać Patrola chyba na 3500 i to też było bardzo mądre. Dzięki temu można było pomóc grupie przyjeżdżając z drugiej strony. Ale było to miejsce, które znaliśmy z poprzednich lat.
Jak ktoś jest pierwszy raz to robią się problemy: dwa lata wcześniej z Podoskiem i Waldkiem przeceniliśmy nasze siły w tym miejscu i wypadł nam nocleg na 3700. Nie mieliśmy namiotów, śpiworów, niczego - bo wybraliśmy się na lajtową petelkę przez góry. Mielismy ją zrobić w 5 godzin. Nie zrobiliśmy wcale, a przez cały dzień przejechaliśmy wszystkiego 70 kilometrów. Dobrze, że była jakaś chatka pasterzy. Zagrożenia życia nie było, ale nie mieliśmy łączności z resztą ekipy, która została nad jeziorem i mogła wykonać jakieś głupie ruchy ratownicze po nocy. Na szczęście pili za nasz szczęśliwy powrót
Zrobiliśmy błąd, powinniśmy się wycofać ze dwie godziny wcześniej.
Strasznie mi żal tych gości z Portugalii, nie byli głupi - po prostu nie mieli doświadczenia. Wszyscy popełniamy błędy, ale uczmy się najlepiej na tych cudzych.
__________________
Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację.
sambor1965 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem