Rozbiliśmy się na dzikiej plaży, cały dzień był przeznaczony jedynie na jakiś tam serwis motocykli (łatanie dętek i trytkowanie głównie

, kąpiele i zimne piwka z nieopodal leżącego miasteczka. Zrobiliśmy też rekonesans dot. bazy łodzi podwodnej, która była właściwie głownym celem wycieczki.
Rok temu był tutaj Tomek i jadąc wybrzeżem zauważył taki widok:
Udało mu się tam wejść i obczaić teren, zanim nie wyrzucili go strażnicy. Później opisywał to w taki sposób, że niby jest opcja wpłynięcia do środka pod osłoną nocy wpław lub jakimś mikro transportem pływającym. W internecie znaleźliśmy plany bazy i stwierdziliśmy, że zdecydowanie warto zobaczyć co jest w środku.
W momencie jak po roku tam przyjechaliśmy, przed główną bramą widoczna na zdjęciu powyżej były przycumowane łodzie straży przybrzeżnej więc plan z pontonem lub dopłynięciem wpław upadł. Jednak zapytani miejscowi dali informację o istnieniu dodatkowych wejść z lądu.
Uzbrojeni w tzw intel pojechaliśmy na plażę dalej się oddawać wyżej wymieniony czynnościom
Godzinę przed zmierzchem pojechaliśmy w okolicę bazy, zlokalizować te dodatkowe wejścia i poczekaliśmy na zmrok. Nie chcieliśmy by wojacy ze straży przybrzeżnej nas wypatrzyli
To jest tzw panorama, ale nie potrafię tego sklejać. Zainteresowanym wskazuję, że można wykorzystać przód i tyłek psa jako "sklejacz"
CDN...