W poniedziałek wystartowałem nie za wcześnie i nie za późno. W końcu na urlopie nie trzeba się śpieszyć. Asfaltami dojechałem do Bielska Podlaskiego, zobaczyłem z zewnątrz niebieską cerkiewkę, wypiłem kawę i pojechałem zobaczyć cerkiew w Puchłach, bo podobno ładna.
Niestety nie udało mi się wejść do środka, może będzie jeszcze kiedyś okazja.
Kolejny przystanek zrobiłem w miejscowości Jałówka, szybkie fotki cerkiewki – pewnie nikogo nie zaskoczę jak napiszę, że była zamknięta na głucho?
W Jałówce rozpocząłem właściwą część trasy czyli tereny przygraniczne i wystartowałem w kierunku Bobrowniki/Kruszyniany. Przepiękne autostrady szutrowe, urokliwe kolorowe wioseczki, przemili ludzie, przyroda. Wszystko to złożyło się na niezapomniany urlop.
Gdzieś w drodze do Kruszynian:
Dzięki Koledze RobertG7 trafiłem „na koniec świata” - do miejscowości Rudaki
Droga do:
Rudaki z daleka:
i z bliska:
Dziadek wiszący na płocie po lewej stronie opowiedział mi jak to za komuny dobrze było. Teraz w sumie też jest dobrze, tylko dzików więcej i komuny nie ma…

Gdzieś po drodze:
Dzień zakończyłem obiadokolacją w Tatarskiej Jurcie w Kruszynianach i zwiedzaniem meczetu i tatarskiego cmentarza.
Cdn.