Charakterystyczny stukot pulmanów i nieskończony sznur wagonów wspaniale prezentujacy się na długich zakrętach...
W ciepłe wieczory, ten stukot i drgania szyn przypominające wibracyjne trele świerszczy lub cykad wprawiały mnie w upojenie.
Jeździłem kolejami na Podlasie z Gdańska od 6-tego roku życia (znaczy od 1969-tego!).
Pamiętam klasyczną kowbojkę relacji Białystok - Bielsk Podlaski (albo Sokołów ?), która jechała jakąś strasznie okrężna drogą przez Nurzec.
Najpierw z Gdyni do Białegostoku Strzałą Północy (12h), potem tą kowbojką nie wiele krócej... Zżyłem sie z kolejami.
Godzinami wklejony w szybę przy oknie... Jadąc całą noc, nigdy nie zmrużyłem oka!
Kiedyś opiszę te wrażenia...
Po latach w 87-ym Transsibem z Irkucka do Moskwy... Dokładnie w takim trybie, jak opisujesz Jaru.
Smaku Twoim opowieściom (to nie relacja... to opowieść) dodają te odległości. Ale nie pokonane tam... Odległości od domu.
Inspirujesz starego pryka Kolego! Dzięki.
|