Dzień 4 był fajny.
- ta rzeka, przez która płynie przez Mikołajew, to Bug (Południowy Bug, nie ten co u nas

. Jazda przez Mikołajew za lokalersem - bezcenna!
- pustynia była super! Jak wyglebiłem w koleinie, to sakwa przycisnęła mi nogę i nie mogłem nawet drgnąć, bo noga była dziwnie wykrzywiona. Czekałem z pięć minut, zanim majek mnie znalazł. On oczywiście najpierw w śmiech, potem foty, dopiero potem zdjął ze mnie motocykl. Cham

Całe szczęście, że nie jechałem z kuframi, bo byłoby chrrrup!
Jakby ktoś szukał pustyni, trzeba się kierować na miejscowość Proletarka, tam lokalersi pokażą, gdzie skręcić.
- na Krymie skręciliśmy oczywiście na ZACHODNIE wybrzeże i zjechaliśmy nim aż do najbardziej na zachód wysuniętego cypla Krymu. Super droga, większość zwykłych polnych dróg, z ładnymi widokami. Im bardziej na południe, tym skały stają się bardziej strome i podjeżdżanie na nie coraz trudniejsze. Można to jakby co objechać jadąc trochę w głębi lądu. Ale my woleliśmy się poprzewracać na kamulcach. Majek urywa sprężynkę, która trzyma nóżkę i takie tam ucho na nóżce.
- na tym zachodnim wybrzeżu pełno ludzi biwakuje.
- wieczorem zaliczamy pierwszą kąpiel w Morzu Czarnym i spożywamy codzienne porcje rozgrzewaczy
Parę zdjęć z gopro:
Pustynia
i zachodnie wybrzeże:
I jeszcze ślad: