Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27.09.2008, 14:51   #58
wieczny
Common Rejli
 
wieczny's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Warszawa
Posty: 3,735
Motocykl: R650GS Adventure & LC6 750 Adventure
Przebieg: dupa
wieczny jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 3 tygodni 1 dzień 5 godz 39 min 17 s
Domyślnie

Pobudka trochę po 6:00. W nocy nie padało. Górski chłód nie przeszył śpiwora i ciuchów motocyklowych których nawet nie zdejmowałem. Dopijamy resztki coca-coli z litrowej butelki, która nas kosztowała 5e (5e!!), kanapka z pasztetem spod laski i jadziem nach szlaban. Dojeżdżamy po 7. Droga prowadzi do wspomnianej granicy. Za dnia widać czemu ta serpentyna nocą jest zamykana...
Zero oświetlenia i tradycyjnie zakręty w formie nawrotów 180*. AT musiała redukować do jedynki. Droga wspina się wysoko, wysoko i na końcu serpentynki ze zdjęcia wita nas... przystanek autobusowy . Tam robimy krótką przerwę. Trytkami mocuję statyw do gmola i w ten sposób powstaje zestaw do kręcenia fimów. Oczywiście instalacja jak i technika kręcenia w technologii rejli. Zanim ruszamy myjemy zęby w wodzie wypływającej ze zbocza góry przy owym przystanku i jadziem dalej. Znaczy jeszcze wyżej . Drogi z poniższego linku:
http://mapy.google.pl/maps?f=d&saddr...=UTF8&t=h&z=10
nie opiszę dokładnie. Biegnie ona na zboczu pasma gór, z jednej strony ściana skalna, z drugiej strony niski murek i przepaść (nie wiem dokładnie jaka, nie zaglądałem). Jest do tego dość prosta i tylko trochę nierówna, więc trochę odkręciliśmy. Timmelsjoch był cały nasz. Na drodze z linka spotkaliśmy JEDEN samochód. Na pewno było to spowodowane wczesną porą, ale nie żałuję tego porannego wstawania. Traska zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Szarość skał, gdzieniegdzie również rude kamienie, plamy zieleni, porostów i białe szczyty gór na tle przezroczystego nieba i bijącego porannego słońca. Piknie .

Tutaj przejście graniczne i chatka z napisem „Timmelsjoch” (2509m npm)

Tutaj widok z tego samego miejsca co poprzednie zdjęcie, tylko jakoś 120* w lewo.
Z reszty drogi na Otztal kręciłem filmiki, ale są słabe. Dzidaa czodaa do najwyższego punktu naszej wyprawki. Za tymi chatkami kawałek dalej są bramki, na których trzeba wnieść opłatę (nie pamiętam ile, chyba 8e), a potem wjeżdżając na Otztal chyba 5e. Symbolicznie w każdym razie. No i dostaje się informatory, naklejki... .
Otztal przywitał nas remontami nawierzchni, parkingów, ruchem wahadłowym. Ruch ten jednak nie był jakiś upierdliwy, bo było wcześnie, pusto. W ogóle było pusto, bo to chyba jest jakaś baza narciarska, a przecie teraz nie sezon. Wyprzedzane autobusy, a były chyba dwa, robią miejsce i sygnalizują migaczem aby je wyprzedzać. Kultura. Skręcając do tunelu, najwyżej wydrążonego w Europie ponoć, dojeżdżamy do stacji kolejki wiozącej turystów/narciarzy jeszcze wyżej – na lodowiec o wysokości 33xxm npm (przy x dążącym do 5). Przy stacji parking, z parkungu widok:

W tle stacja kolejki, i szczyt jakiś.

Postanowiliśmy trochę zejść w dół szlakiem i conieco przegryźć.

Idziemy w dół...

Kolega Adam:

No i cieplutkie gołąbki:

...z widokiem:

Po zjedzeniu na koń i dojeżdżamy do ślepego końca drogi na Otztal. Bez rewelacji – taki tam okrągły parking i szare skały. No ale to on jest najwyższym punktem trasy, więc należało już wjechać.

Fotki, odczyt z wysokości z GPS (285xm npm) i zabieramy tyłki. Celujem na Stelvio. No ciekawe co to będzie...
__________________
BRW 1991
I tak wszyscy skończymy na mineralnym. | Powroty są do dupy. | Trzy furie afrykańskie: pompa, moduł, regulator. Czy jakoś tak... | Pieprzyć owiewki . I stelaże.
NIE SPRZEDAM!

wieczny jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem