http://mapy.google.pl/maps?f=d&saddr...471924&t=h&z=9
Adam ustawił w GPS drogę przez miasteczko Stelvio i do Bormio. Droga ta zawierała przełęcz. Zapomniał, że urządzenie domyślnie będzie nas prowadziło przez centrum każdej z miejscowości co trochę nas zbiło z tropu, ale z drugiej strony... Wjechaliśmy w miejscowość Stelvio motocyklami. I nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie fakt, iż droga prowadząca między domkami miała może z 1,5m szerokości i przywitała nas znakiem informującym o 40% spadku. No i oczywiście zanim się zorientowaliśmy, że coś z GPSem jest nie halo, trochę się ludziom pod oknami (dosłownie) pokręciliśmy. Wróciwszy na asfaltówkę prowadzącą na przełęcz najpierw trafiliśmy na kręte serpentyny, a potem naszym oczom ukazał się Olbrzym:

Timmelsjoch był cały nasz. Tutaj było aż gęsto od pojazdów. Samochody, motocykle, skutery i rowerzyści. Sama przełęcz z tej strony (czyli od miejscowości Stelvio) robi wrażenie. Jest kręta, nierówna, trochę łatana. Nie da się tam mocno świrować. Trzeba uważać bo ochrona w postaci mikrych murków/słupków nie dawała realnych szans na ratunek na wypadek poślizgu na potencjalnym piasku/oleju/żwirku/kapciu (choć trzeba przyznać, że zanieczyszczeń drogi tam nie spotkałem). Ciasno:

Złowieszczo:

A gdy się już wjedzie na górę trzeba zjechać w dół

(Panorama)

Po wizycie na Stelvio mam wrażenie, że jest to dość szalona droga. Tak jakby olano większość kwestii dotyczących zabezpieczeń

. Fajne, nie fajne...? Trzeba samemu zobaczyć. Jest to jedna z dziesięciu najwyższych alpejskich przełęczy, no i jest olbrzymia. To jest wystarczająca rekomendacja. Podobno droga z Davos w Szwajcarii do Stelvio to mistrzowskie połączenie. Nie wiem, nie zaliczyłem. Zrobię następnym razem.
Z racji tego, że robi się trochę późno, a pogoda zaczyna płatać figle w postaci ciraz ciemniejszych chmur zaczynamy szukać noclegu. We Włoszech spanie na dziko, namioty i kampery w niewyznaczonych miejscach są nielegalne. Szukamy zatem kampingu. Niedaleko, w Livigno jest strefa bezcłowa. To dla nas wystarczająca rekomendacja

. Palifko za 1e, alko pewnie też tanie, ale my tniemy koszty. Kemping jest na obrzeżach Livigno. Za 2 motocykle, 2 osoby i namiot płącimy 22e. Prysznic płatny dodatkowo, łazienki czyste. Obok naszego namiotu jacyś niemieccy motocykliści (para- facio na VFR800 i kobitka na CBF1000, oboje po 40tce). Wymiana uśmiechów, rzut oka na motocykle i spać. Ciemne chmury przysłaniają niebo, chowają góry. Kurna... Deszcz...