30.08.2012, 19:40
|
#73
|
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,383
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
Online: 3 miesiące 2 dni 46 min 4 s
|
Patrząc na szose Transfogaraską trzeba przyznać, że Nicolae poszalał.Trasa przecina w końcu najwyższe pasmo rumuńskich Karpat.
Ograniczenie do 40km/h na godzine nie dotyczyło naszych motocykli,ale pogoda jednak różniła się od tego co działo sie na dole.
Zrobiło sie szaro-buro i byliśmy jedynymi jeźdzcami, którzy pięli się ku górze.
Brakowało tylko złowieszczego krakania jakiś ptaszysk aby zrobić sobie niezłą wkrętkę.
Coraz bardziej moje myśli krążyły wokół tego jak rozłożyć to czasowo.Byłem przekonany, że łatwo się nie poddamy ,ale rodziło sie pytanie czy uda się przebić przed zmrokiem po którym mogło zrobić się nieciekawie.
Śniegu przybywało i zaczął pokrywać coraz większą część asfaltu.
My oczywiście boczkiem boczkiem i do góry.
Szczególną uwagę zwróciłem na barierki odgradzające drogę od urwiska.Były poprzewracane.Początkowo wywiązała sie dyskusja czy to osuwający śnieg je przewraca czy nie, ale w końcu zwyciężyła wersja, że są celowo przewracane aby umożliwić swobodne zejście potencjalnym lawinkom.
Po krótkiej naradzie stwierdziliśmy ,że omijamy barierki i jedziemy wyżej.
Herbatka konserwa oraz trochę odpoczynku i dalej w górę.
Przy normalnych warunkach przejazd wydaje się być dziecinnie łatwy natomiast przy takiej ilości śniegu ,pogodzie i mojej wyobraźni zaczęło być ciekawie.
Wojtek i Sławek poszli ocenić sytuacje.W sumie i tak wiedziałem co będzie, także mogłem obstawiać w ciemno, że odpowiedź będzie tylko jedna:
-spoko
Nie myliłem się.
Przecież widać,że jest spoko.
Po jakiejś godzince zacząłem coś mówić:
-Wiecie Maniek ma anaki i kufry czy jest sens?
To był błąd bo na chłopa zadziałało to jak płachta na byka i wyrwał do góry.
Prześliznął się to reszta też pójdzie-pomyślałem.Przytrzymując motory od strony urwiska pchaliśmy się pojedynczo.
Tak dla zabawy zaturlałem kamyczek w dół i lekko się zdziwiłem.
Afryka się nie zatrzyma na 100%:-)
W końcu ukazało się naszym oczom schronisko oraz tunele.
Problem stanowiła tylko 2 metrowa zaspa na drodze na długości kilkuset metrów.
Wiedziałem, że bozia już dawno odebrała rozum co poniektórym w tej drużynie, ale o tą przeszkodę byłem spokojny!
W świetnych humorach, ale z żalem musieliśmy odpuścić.
W drodze powrotnej spotkaliśmy chłopaków na Wiaderkach ,których Sławek trochę podpuszczał ze swoim spoko spoko.
Cały czas filmując zaczęcał szyderca do pokonania urwiska.Panowie w porę jednak zawrócili i żegnając się z nami udali się w drogę powrotną.
Nie pozostało nam nic innego jak pościgać się w dół i zakończyć dzień robiąc fotki, których tysiące już zalega na forach motocyklowych.
Zalogowaliśmy się w pensjonacie o nazwie Dracula.Nazwa jak w co drugim przybytku czego można się było spodziewać.
Zaczęła sie część wieczorna.
Ostatnio edytowane przez calgon : 30.08.2012 o 19:45
|
|
|