Wesoły poranek, fajnie, ze w nocy nie padało.
Dziś żegnamy Gruzję
Napieramy na Batumi. Nawet jakieś winkle się trafiły.
I wjeżdżamy do miasta.
Tniemy w stronę centrum
I już jesteśmy
Bazar. Rany, zapas tytoniu na całe życie na jednym stoliku
Potem arbuz, plaża z kamykami - miły relaks, czas na spojrzenie wstecz na naszą wycieczkę. Bo teraz, to się zaczyna ta żmudna część zabawy.
Jeszcze zakupy - głównie żarcie lokalne, ale takie, które wytrzyma jazdę w sakwach do Warszawy, więc to nie jest to, co jadaliśmy tu tak naprawdę. Ale zawsze to coś.
I do granicy. Ciekawa architektura. Fuj
No i teraz, to już zupełnie nic się nie dzieje. Nawijamy kilometry po dwupasmówce terkocząc kostkami. I tylko drogowskazy mówią nam, że się zbliżamy do celu.
Najpierw na Trabzon i Rize
Jesteśmy w kraju muzułmańskim. Bardzo lubię kraje muzułmańskie.
Potem na Samsun
No i standardowo przed zachodem słońca biwak. Majek opisał co i jak, fajnie było zasypiać przy zaśpiewach muezina. I super, jak o świcie się rozdarł. Wg naszego czasu była trzecia nad ranem. Ale wyjęcie łba ze śpiwora, zobaczyć wschód słońca nad morzem, pomiędzy palmami, kiedy gościu z wieży się produkuje. Klimat, mimo, że dojazdówka.
No i ślad: