Wstajemy rano - wczorajsza - pożegnalna impreza (przerwana przez pana kempingowego) daje się we znaki...
Robin już spakowany na konia - dziś wraca do domu - na mniejszą wyspę zwaną Irlandią...
Pożegnalne zdjęcia:
My standardowo, na luzie i w bałaganie gotujemy poranną strawę...
Jedząc patrzymy na mapę i planujemy - zaplanowaliśmy pokazać Pawłowi Applecross - więc tam dziś jedziemy!
Zwijanie obozu, pakowanie i w drogę...
Po drodze fajne widoczki:
Kalendarz 2013?
Tu już przed samym Applecross:
Czas jechać!
Przejazd z Applecross (pkt. G na mapie) do Ardarroch (pkt.H)
Na miejscu Robinowej gleby zdjęcie pamiątkowe (i chyba jedyne na tym odcinku):
I jedziemy dalej...
Banditos pokazuje jak kocha swoją Olgę:
Znów zwiedzamy zamek Eilean Donan - tym razem wchodzimy na wysepkę - bo pana od opłat już nie ma
Po drodze na wyznaczony z rana biwak szukamy sklepu...
Kupujemy też pierwsza i ostatnią na wyjeździe szkocką whisky

w celu kulturalnej degustacji
Nie znam się - ale
WHYTE&MACKAY mi przypasiło

- zeszła nad wyraz szybko - chłopakom też chyba przypasiła...
Dojeżdżamy na miejsce wyznaczonego biwaku - pod Fort William w drodze na wyciąg narciarski po prawej strony głównej drogi znajdujemy las...
Namioty rozstawione - AKCJA!
Jak zawsze na biwaku - bałagan, grill i najepka...
I późniejsze jej efekty:
Troll leśny:
Podsumowanie:
Start: ok. 13
Stop: ok. 21
Przejechane kilometry: wg google: 325km
wg tripów: 330km
Nasza trasa dnia 7