Kazaska rodzinka okazuje się być bardzo gościnna. Z auta wyskoczyło małżeństwo, trójka ich dzieci i babcia.
Mimo tego, że mieszkają niedaleko, śpiewającą wydmę widzą pierwszy raz.
Po krótkim spacerze wyciągają z bagażnika masę jedzenia i zapraszają nas (mnie i przewodnika) na wspólny posiłek.
Przy okazji obiadu Kazachowie próbują mnie zeswatać ze swoją córką..
Czas mija mi miło, ale ze względu na mój kulejący rosyjski o wielu rzeczach nie jestem w stanie rozmawiać.
Wszyscy ruszamy do domu, jedni w kazaski step, inni do Polski..
Parę ostatnich widoczków z drogi powrotnej:
.