Jako że cb500 miałem przez chwilę 10 lat temu, do dziś pamiętam pare rzeczy z nim związanym.
Jak to kupiłem i ujechałem 20km chciałem zawrócić i to oddać.
kanapa i pozycja jest jest niby OK ale po 20km na prostej drodze zweryfikowały to. Potem zaraz kupiłem transalpa 600 i jechałem nim w -3 stopnie w nocy po PL prawie 500km i dojechałem przemarźniety ale zadowolony

cb500 i tym podobne nie mają nic wspólnego z uniwersalnością, byle dominator czy freewind są duuużo uniwersalniejsze i lżej sie prowadzą i lżej się nimi manewruje.
O zawieszeniu przedpotopowym z tyłu w CB500 nie wspomnę

Ważyłem wtedy deko wiecej niż 55kg ale albo amory trzeba było skręcić na maxa albo tył dobijał a motorek był świeży

Ochrona przed wiatrem i deszczem... masakra. Wiadomo że do afryki niema co porównywać, bo nawet GS 1200 ma słabszą osłonę. Przed cb500 jeździłem MZ 250 i jako posiadacz tych dwóch motocykli do turystyki wolałem jeździć dalej MZ. Emzeta poszła pod młotem dopiero jak się pojawił transalp

Nie ma w tym mowy o grzebaniu się w błocie transalpem, tylko o jeździe szosowej na codzień po warszawie i turystyke po PL na jaka mnie było wtedy stać.
Moje typy to freewind, dominator i inne lekkie szosowe enduro

To co zostało mi po CB500 na plus to to, że na jego baku zrobiłem bez tankowania ponad 520km