Planowanie wolnego weekendu trwa czasami bardzo długo.
W końcu :-)
Oszczędni w słowach opiszemy dokładniej kiedyś. Terazw małym skrócie.
Tak się jakoś stało, że planując wcześniej i załatwiając zastępstwo u Tamary (Wiórka) w pracy udało nam się wygospodarować przedłużony weekend.
W ten sposób wylądowaliśmy na Słowacji.
Wyruszyliśmy przed godz. 17.00 - 10 października 2012. Późnym wieczorem dojechaliśmy do Preszowa.
Od tego miejsca robimy trasę, która zaskakuje nas na każdym kroku
Dziś jechaliśmy krętymi drogami asfaltowymi - różnej jakości. Przez rzeki, zapory, nad przepaściami jakich się tutaj kompletnie nie spodziewałem.
Zamki, kościoły, malownicze miasteczka, drewniane osady i to co Słowaków boli najbardziej - Cyganie.
Nie wiemy jaka jest temperatura w każdym bądź razie upałów jak w Turcji nie ma.
Dzień 1
Presov
Dalej bocznymi i malowniczymi drogami do Spiskiego Hradu
Piękne strome urwiska ale i skały
Drogi były zróżnicowane
Pierwsze kolory jesieni

Żółty i czerwony - już tych kolorów brakuje

Każde z mijanych miasteczek ma coś w sobie

Nichciani sądziedzi we wschodniej Słowacji skutecznie psują piękno i uroki miasteczek

Spiski Hrad

Miasteczko nad którym góruje zamek

Kolejne urokliwe miasteczko

... i kolejne ...

Widok na Tatry, które podziwialiśmy przez dłuższy czas jadąc u ich podnóża po południowej stronie. Zziębnięci masakrycznie. Najcieplejszy moment dnia +7stopni. Nie wzruszeni mkniemy dalej.

Liptovski Hrad

Piękny warowny kościół

Mijscowość z zabytkowymi domami z drewna. Rzeźba jak żywa - to jednak nie był PINOKIO

Na Oravski Hrad - brak słów

To ten sam zamek tylko od strony miasta.
Z podziwu zapiera dech w piersi - nawet żółtek zamarł.
Tak doganiał nas wieczór. My podążamy jednak dalej. Może zobaczymy i wiedzimy.

Vlkolinec - nie uwierzycie jaki tu spokój.

Ta drewniana osada znajduje się na liście UNESCO. Nadal mieszkają tu ludzie zdani na siebie z dala od zgiełku wielkich miast.

Tak też i ja zamarłem na chwilę obok tubylca.
Inni zbierali owoce w sadzie.
Jesień już zawitała a rzekłbym, że jeszcze kilka godzin wcześniej drzewa były mniej kolorowe.
Jutro kolejny etap i Czechy
Tak na zakończenie. Temperatura w nocy ujemna. Najcieplejszy moment dnia do + 10 stopni poza Tatrami). Dokładnie nie wiemy, bo nie wieziemy ze sobą termometra.
Późny wieczór - poszukiwanie noclegu.
Zziębnięci znaleźliśmy coś ala hotel na wzgórzu z widokiem na miasto Ruzomberok a w oddali Tatry. Zimno. Zabieramy co najważniejsze do pokoju, kupujemy co chcemy w restauracji na dole.
Planujemy trasę na jutro.
Nazajutrz rano. Śniadanko. Łazienka za potrzebą i ...
...
... zaskoczenie.
Za oknem biało i nic nie widać. Śnieg na dachu.
Co dalej?
Taka droga i dwa koła to pewna wywrotka.
Uziemieni ... ?