09.11.2012, 08:56
|
#14
|
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: wilidż Opole
Posty: 2,547
Motocykl: CRF 1100
Przebieg: 0 kkm
Online: 2 miesiące 2 dni 6 godz 39 min 30 s
|
Pany i Damy .... nie tak ostro, bo się zamknę w sobie.
Poniedziałek
Wstajemy i ……….. nie wierzymy….kufa kufa kufa!!!!! To nie dzieje się naprawdę…… białe gówno uwzięło się na nas !!!  
madziary rano.JPG
S5002003.JPG
Idę do właściciela sprawdzić prognozę i stan dróg na necie. Węgierski prosty , więc czytam, że to rekordowe opady jak na tą porę. Pięknie kufa pięknie. Patrzę na kamerki autostradowe i nie wygląda to źle, bo są czarne. Prognoza mówi o opadach w ciągu całego dnia na całych Hungarach. Właściciel, bardziej zadowolony niż ja, proponuje kolejny nocleg. Kombinuje w inną mańkę. Myślę o zapakowaniu motorów na pomoc drogową, albo przyczepkę i dowiezienie ich do autobahnu, bo drogi podrzędne w gorszym stanie.
Idziemy na rekonesans.
rekonesans w madziarach.JPG
Czekamy jeszcze dwie godziny i temperatura ratuje sytuacje. Wszystko spływa.
S5002001.JPG
Pakujemy graty i powoli dojeżdżamy do autostrady. Wracamy do gry.
Napieramy w madziarach.JPG
napieramy w madziar 2.JPG
Znowu nuda…..ale……motory zaczynają tańczyć po asfalcie. Trochę za ciepło na takie ślizgi….patrzę uważnie na asfalt, a tam szeroki pas rozlanego paliwa. Pas ciągnął się przez 50 km i był tworzony przez stary dźwig, który gubił ropę…… masakra. Jedziemy lewym pasem, zjezdżając do linii żeby ustąpić szybszym. Boję się przeciąć prawy i wskoczyć na awaryjny...... gleba murowana.
Przeskakujemy do Serbii w Szegedzie.
Na granicy podaję dowód. Miła celniczka pokazuje, żeby ściągnąć kask……ściągam niechętnie, bo wieje jak cholera. Nienasycona celniczka każe mi dalej robić striptiz i każe ściągnąć kominiarkę…… lekka przesada, przecież przeziębić się mogę.
Po jakimś czasie przestaje mi działać Acewell, woltomierz, tylne światło, migacze. Zjeżdżamy na stacje….. zrzucam, bagaż i dostaje się do bezpieczników…. przeglądamy każdy i wszystko w porządeczku. O h... chodzi Telefon do Szparaga, szybka konsultacja i trzeba dostać się pod airboxa i sprawdzić kostki. OK, ale zostawiamy to na jutro. Pejter robi za moje tylne światło i migacze. Ja informuje o zamiarze zmiany kierunku jazdy jak za dawnych czasów, czyli łapką.
W ciężkiej ulewie docieramy do znajomych Serbów do Beski koło Belgradu. Gospodarze pompują w nas Rakije w celu przywrócenia krążenia w członkach. J Jestem zmęczony i zamiast tego zaczyna mi krążyć świat.
DSCF7030.JPG
Gospodarzy poznałem parę lat wcześniej jadąc do Grecji. Zaprosił nas na spanko ich syn Aleksander (29 lat). Nas, czyli moją żonkę Aleksandrę i mnie Aleksandra (na drugie).
Niestety Aleksander rok później nie dopłynął do brzegu, a ja chciałem teraz zapalić świece na jego grobie.
Ustalam z bratem Aleksandra, Bojanem, że jutro znajdzie mi suchy kont, żebym mógł rozebrać Afryczkę i posprawdzać co nie bangla. W razie czego będzie też szukał elektromechanika.
Gadamy do późna, jemy kolację i idziemy spać …… prawie na czworaka.
|
|
|